W barze.
Iksiński zamawia obiad i bierze sztućce z koszyków ustawionych na ladzie.
Upada mu widelec na podłogę. Po której się chodzi przecież brudnymi butami.
Podnosi go. (Jaki dobrze wychowany, powiecie? Gdzie piekielność?)
Tak, ale wkłada... z powrotem do koszyka... ze sztućcami czystymi.
Zetowski wszystko zauważa i zwraca mu uwagę, że powinien położyć obok do okienka zwrotu naczyń. I podkreśla, że inni będą tym jedli.
Iksiński na to najbezczelniej, że, skoro tak, to niech to Zetowski uczyni.
Prosiło się o takiego strzała, żeby było słychać na antypodach...
Iksiński zamawia obiad i bierze sztućce z koszyków ustawionych na ladzie.
Upada mu widelec na podłogę. Po której się chodzi przecież brudnymi butami.
Podnosi go. (Jaki dobrze wychowany, powiecie? Gdzie piekielność?)
Tak, ale wkłada... z powrotem do koszyka... ze sztućcami czystymi.
Zetowski wszystko zauważa i zwraca mu uwagę, że powinien położyć obok do okienka zwrotu naczyń. I podkreśla, że inni będą tym jedli.
Iksiński na to najbezczelniej, że, skoro tak, to niech to Zetowski uczyni.
Prosiło się o takiego strzała, żeby było słychać na antypodach...
Bar rabarbar
Ocena:
261
(303)
Komentarze