Wiecie jak jest wyrównywany poziom (ocen) w szkole podstawowej mojej córki.
Poprzez zajęcia dodatkowe... też, ale to mało efektywne,
Poprzez ćwiczenia podstaw, powtórki, zadania domowe, ciekawe lekcje... nie - to wymaga od nauczyciela dużego zaangażowania.
Otóż niektórzy nauczyciele wymyślili sobie, że podzielą uczniów na głąby, zdolniejszych i wybitnych.
Słabi uczniowie, którzy generalnie nie radzą sobie z niczym dostaną zadania z serii "pokoloruj drwala" - 3-4 zadania z podstaw podstaw.
Ci "normalni" dostają drugi zestaw pytań - 5-8 zadań, strona formatu A4.
Ci wybitni dostają zestaw pytań na dwie strony A4.
Wszyscy piszą na jednej lekcji i teoretycznie z tego samego zakresu materiału, ale każda grupa ma inne zadania. W każdej grupie można dostać stopnie od 1 do 6.
I jak wytłumaczyć 11-latce, że jej czwórka z grupy wybitnej, jest jednak więcej warta, niż 4 a nawet 5 od głąbów?
Jak zmotywować do nauki skoro "spadając" do grupy niżej, piątkę a nawet szóstkę dostanie prawie nie wkładając w to pracy?
Oraz komu i jak skutecznie skopać doopę za takie "pedagogiczne" podejście do dzieciaków oraz skuteczny system demotywacyjny.
Nie wiem czy kierunek dyrekcja jest słuszny - zamiotą pod dywan.
Gimnazjum ją (chyba) ominie, ale będzie później z takimi czwórkowymi uczniami rywalizować o miejsca w szkole średniej a tam liczącym się kryterium jest świadectwo...
Poprzez zajęcia dodatkowe... też, ale to mało efektywne,
Poprzez ćwiczenia podstaw, powtórki, zadania domowe, ciekawe lekcje... nie - to wymaga od nauczyciela dużego zaangażowania.
Otóż niektórzy nauczyciele wymyślili sobie, że podzielą uczniów na głąby, zdolniejszych i wybitnych.
Słabi uczniowie, którzy generalnie nie radzą sobie z niczym dostaną zadania z serii "pokoloruj drwala" - 3-4 zadania z podstaw podstaw.
Ci "normalni" dostają drugi zestaw pytań - 5-8 zadań, strona formatu A4.
Ci wybitni dostają zestaw pytań na dwie strony A4.
Wszyscy piszą na jednej lekcji i teoretycznie z tego samego zakresu materiału, ale każda grupa ma inne zadania. W każdej grupie można dostać stopnie od 1 do 6.
I jak wytłumaczyć 11-latce, że jej czwórka z grupy wybitnej, jest jednak więcej warta, niż 4 a nawet 5 od głąbów?
Jak zmotywować do nauki skoro "spadając" do grupy niżej, piątkę a nawet szóstkę dostanie prawie nie wkładając w to pracy?
Oraz komu i jak skutecznie skopać doopę za takie "pedagogiczne" podejście do dzieciaków oraz skuteczny system demotywacyjny.
Nie wiem czy kierunek dyrekcja jest słuszny - zamiotą pod dywan.
Gimnazjum ją (chyba) ominie, ale będzie później z takimi czwórkowymi uczniami rywalizować o miejsca w szkole średniej a tam liczącym się kryterium jest świadectwo...
szkoła
Ocena:
255
(289)
Komentarze