Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#76245

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Wyzyskiwacz i cham - to ja.

Wczoraj, w ramach okazji towarzyskiej, w pięć par zasiedliśmy sobie w restauracji, zamówienia złożyliśmy i sącząc napoje, wiedliśmy rozmówki.

Jako że w kałdunie burczało, rzuciłem stwierdzeniem, iż "moje Kochanie oszczędziło sobie roboty i nie nakarmiło dzisiaj, bo pod wieczór knajpka".

I wówczas, od jednej z Pań, która towarzyszyła naszemu druhowi, dowiedziałem się, że to seksizm, że jak, że co - miejsce kobiety jest w kuchni? Że to upokarzanie itepe itede...

Żuchwa zwisła, na nic były tłumaczenia, iż w normalnym domu, w normalnej rodzinie, dzieli się obowiązki, no właśnie - normalnie. Czyli - on zamiata liście, grabi trawnik, targa klamoty po ogrodzie, ona robi żer, ponieważ, gdyby odwrócić role, wyszłoby nieefektywne kuriozum.

I że skoro Zielonooka nie ma zleceń i piątunio spędza w domu, a Bestatter nosi nagrobki, to normalne, że wróciwszy do chałupy, chciałby opędzlować kawałek krowy... Zaś gdy Zielonooka zasuwa jak mały parowozik, to Bestatter poleruje podłogę i płodzi smakowitości oraz kocyk składa, by czekał na panią, przełożony przez sofę.

Ja nie wiem, może jestem jakiś nieprzystający, jednak myślę, iż związek to partnerstwo - wzajemne uzupełnianie, pomoc w każdej czynności. Troszkę firmy - pion X ma wolne moce, to wykonuje zadanie, gdy pion Y robi coś innego. Takie proste i zwykłe uzupełnianie... Jeśli mam grubo ponad dwa metry długości, to ja myję okna, a skoro Zielonooka jest mistrzynią świata w robieniu klusek, to je produkuje i karmi familię.

Wydaje się proste. A jednak nie...

EDYTA: Poczytałem komentarze i się względem niektórych odniosę. Dzięki technice i narzędziom, kobieta wykona mnóstwo "męskich" prac równie efektywnie jak facet - to oczywiste. Ale tam, gdzie trzeba pofizolować, już nie - przykro mi, taka płci natura - prosty przykład: mokrych liści z ogrodu zgarnąłem jakieś czterdzieści worów. Komu łatwiej to przenieść? Mnie, czy kobiecie? Drewno do komina - dwie przyczepy ciągnika. Rozładować, porąbać, ułożyć w drewutni. No niestety - zrobię to szybciej i efektywniej. Mam dłonie jak łopaty, więc gdy komuś urwie się guzik, łatwiej igłą operować kobiecie.

Hasło "Kobiety na traktory" miało swój urok, jednak w życiu codziennym sprawdza sie kiepsko.

I taka mała dygresja, w ramach rozpętanej w komentarzach burzy światopoglądowej - skoro zwykłym i poniekąd uprawnionym stwierdzeniem jest to o "zamykaniu kobiet w kuchni", to dlaczego zamyka się mężczyzn na przodku w kopalni? Jakoś niewiele Pań realizuje się w karierze sztygara przodowego bądź operatora pieca hutniczego czy też grabarza.

knajpa

Skomentuj (121) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 364 (486)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…