Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#76394

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Właśnie przypomniała mi się historia o wspaniałym studium, które na szczęście już ukończyłam. Ostrzegam - będzie długo.

Tytułem wstępu - studiuję filologię angielską, ale stwierdziłam, że w dzisiejszych czasach to może być mało i postanowiłam poszukać jeszcze czegoś zaocznie. Padło na studium menadżerskie. Szkoła ma dobre oceny, ludzie niby zadowoleni, no to składam papiery. Dostałam się i zaczęła się zabawa.

Pierwszy zjazd, czekamy w sali. Minęło chyba pół godziny i do sali wchodzi pani dyrektor z informacją, że pani prowadząca zajęcia miała wypadek po drodze i nasze zajęcia są odwołane. Zostaną nadrobione w późniejszym terminie. OK, sytuacja losowa, jestem w stanie zrozumieć (pani nie stało się nic poważnego).

Na maila dostaliśmy plan na następny tydzień, planu na semestr brak. Ludzie nie wiedzą jak sobie w pracy brać wolne, bo nie wiemy kiedy mamy zjazdy. Plan dostawaliśmy czasem parę dni przed zjazdem, więc w sumie do czwartku nie mieliśmy pojęcia, że w sobotę mamy zajęcia.

Po paru tygodniach rezygnuje z pracy pani, która prowadziła większość naszych zajęć. Wysłanych materiałów brak, kontaktu z panią żadnego, na szczęście mamy dobre notatki, ale brak nauczyciela zastępczego - zajęcia odwołane.

W międzyczasie moja koleżanka dostała w sekretariacie informację, że niby nie zapłaciła którejś raty. Gdyby nie fakt, że miała wszystkie potwierdzenia wpłaty pewnie miałaby problemy.

Pojawia się nowy nauczyciel. Flegmatyk, który nie pamięta co z nami robił na poprzednich zajęciach. Dobra, przeżyjemy.

Zajęcia z finansowości. Prowadzi starsza pani księgowa. Robimy ćwiczenia, które jak się okazało później ona sama źle policzyła, a my mimo że robiliśmy to pierwszy raz policzyliśmy to prawidłowo.

Zajęcia nadrabiane mamy mieć tuż przed świętami Bożego Narodzenia... Bo nie mamy lepszych rzeczy do roboty w weekend przed świętami, tylko siedzieć na zajęciach. Poszliśmy do pani dyrektor. Ona rozumie, ale musi się skontaktować z nauczycielem prowadzącym te zajęcia, żeby ustalić inny termin. OK, czekamy. Przypominam, że plan nadal dostajemy parę dni przed zjazdem.

Pomijam sprawy sprzętu w pracowniach - rzutniki świeciły na niebiesko lub pomarańczowo (zależy jak się ustawi kabel), niektóre sale wręcz klaustrofobiczne, ale kwiatkiem była sala, w której prowadzone były zajęcia dwóch grup! W jednym końcu jedna, w drugim druga. Zbuntowaliśmy się, nasz nauczyciel zrozumiał i te zajęcia mieliśmy na kawałku zieleni przed szkołą.

Plan całościowy wywalczyliśmy w połowie drugiego semestru. Ale nie był on dla nas, tylko dla naszego nauczyciela, który nam go po prostu udostępnił.

I wisienka na torcie. Jako że mam dwa imiona w dowodzie, to wypadałoby, żeby były dwa imiona na świadectwie i na dyplomie. Powiedzmy, że nazywam się Katarzyna Magdalena Piekielna. Na dyplomie i świadectwie widzę - Magdalena Katarzyna Piekielna...
Dokumenty do poprawki.

Nie muszę chyba mówić, że osoby, których wcale nie widziałam na zajęciach też dostały dyplom? Ważne, że płaciły.

Szkoła

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 143 (163)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…