Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#76552

przez ~Apollo13 ·
| Do ulubionych
Ciąg dalszy historii http://piekielni.pl/76284 o Michałku.

Znowu przy okazji przerwy Świąteczno-Noworocznej spotkałem się ze znajomym, jednym z kuzynów Michałka. Przyznałem mu się, że zamieściłem tamtą historię. Nie widział w tym żadnego problemu, a na dodatek opowiedział mi o Michałku i Cioci (Michałka mamie) coś tam jeszcze.

Wspomniane było właśnie przy temacie tego wypadku, że miał on w przeszłości konflikt z prawem. Otóż Michał pomyślał, że nie będzie sobie zdrowia niszczył ciężką pracą i (chyba jeszcze w szkole średniej), zaczął handlować ziołem.

Kariera naszego Pablo Escobara szybko się zakończyła.

Najpierw dał jakiemuś znajomkowi, którego ledwo co znał, towaru w kredyt (przyznał się jednemu z kuzynów wspomnianych w pierwszej historii, że tamten wziął go pod włos opowiadając jaki to jest dobry towar, i że jego znajomi chcą spróbować, a jak spróbują to potem na bank Michał będzie miał zajebisty rynek zbytu), a potem szukaj wiatru w polu. Następnie, jak się już zapewne wszyscy domyślają, zatrzymała go policja.

Najlepsze jest to, że wpadł ponieważ kiedy przechodził obok policjantów patrolujących ulice, to jeden z nich zauważył wystającą mu z kieszeni fifkę/lufkę (to też świadczy o "ogarnięciu" Michałka). W tym przypadku również zadziałał fart Michałka, gdyż zarówno przy nim, jak u niego na chacie znaleźli nieduże ilości (być może po nie udanej transakcji po prostu nie miał na większe ;) ), przez co sprawa skończyła się mało groźnie.

Jakoś tak już po wypadku BMW, jak Michałek siedział goły i wesoły na mamusinym garnuszku, Ciocia (czyli jego mama właśnie) chyba zrozumiała, że Michałek nie ma kompetencji na ministra, czy nawet urzędasa, i zaczęła gitarę zawracać kolejnemu członkowi rodziny (uprzedzając pytania o to, że co rusz kuzyn/kuzynka- to jest na prawdę duża rodzina. Tam 30-40 osób na Wigilię to norma ;) a i takiej dalszej rodziny nie brakuje). Jakiś tam chłopak od nich z rodziny, nazwijmy go roboczo

Paweł, dorabiał sobie na studiach jako kelner na sali weselnej. No więc zaraz stara śpiewka "A nie szukają tam kogoś, a wkręć Michałka". Paweł wiedział doskonale co to za element, i próbował jakoś kulturalnie odmówić, ale jego mama, jako że ma miękkie serce, to też mu zaczęła na osobności szeptać "no weź go, może akurat się do tego nada, ta ciocia taka biedna patrzy tylko jak on siedzi w domu i nic nie robi, zamartwia się".

No i Paweł okazał się mało asertywny, i jak pewnej soboty okazało się że pilnie potrzeba jeszcze jednej pary rąk do obsługi wesela, to zadzwonił do Michała. Ten odpowiedział, że niestety, ale nie da rady. bo już ma inne plany i nie da rady tego przestawić. Jakiś czas później okazało się, że te inne plany, to piwko z kolegami, z którymi spotykał się co weekend, a nawet i w środku tygodnia (teraz tak się zastanawiam skąd miał na te piwka skoro nie pracował, ale to już nie mój problem).

Michałek zadzwonił jednak do Pawła w następny piątek z pytaniem:
- I jak? Na którą jutro?
- Yy...???
- No do roboty
- Ale jak do roboty?
- No dzwoniłeś że zwolniło się miejsce, no a w tą sobotę już mogę (łaskawca)
- Ale już ktoś się znalazł na to miejsce
- No jak to?!

Michałek był bardzo zszokowany faktem, że nie trzymali wakatu dla tak wybitnej postaci. Może nie na następny dzień, ale jakoś niedługo, znowu sobota, sytuacja podbramkowa, Paweł dzwoni do Michała, tym razem jaśnie Pan może. Paweł każe Michałowi, aby się go pilnował, tłumaczy mu co i jak.

Michałkowi jak na początkującego jako tako idzie. W pewnym momencie jednak Michałek zniknął. Paweł odnalazł go na sali weselnej, przy jednym ze stołów. Otóż okazało się, że jednym z gości weselnych jest jakiś ziomeczek Michałka, który ogarnął mu miejsce obok siebie, i teraz polewa wódeczkę.

Paweł odkrył, że szef na szczęście nie zdążył tego zauważyć, po czym zaczął przywoływać dyskretnie do siebie Michała. Ten jednak machał tylko ręką jakby chciał powiedzieć "zaraz" i dalej rozmawiał z kumplem. W końcu jednak łaskawie ruszył cztery litery i podszedł do Pawła
- No co jest?
- Ty tu przyszedłeś do pracy, a nie się bawić!
- Oj ku**a, to już nawet nie można z kumplem dwóch zdań zamienić?!
- Można, ale po pierwsze w wolnej chwili, i gdzieś na uboczu, a nie rozsiadając się za stołem, a po drugie, bez wódy!
- Ja pi**le...

Paweł pilnował Michała, zwłaszcza że widział, jak tamten kumpel cały czas go przywołuje. W pewnym momencie jednak miał coś pilnego do zrobienia i stracił go z oczu. Tym razem jednak wiedział od razu gdzie szukać. Michał oczywiście siedział obok kumpla, już ze świecącymi oczkami (od alkoholu oczywiście).

Paweł podszedł i powiedział mu:
- Co Ty wyprawiasz? Mówiłem Ci coś!
- Oj weź daj spokój
- Żadne daj spokój, idź do łazienki, ogarnij się jakoś, i wracaj na kuchnię!
Tu wtrącił się ziomeczek, bełkocząc po pijaku
- A sssoo ttyy Michał, tak dajesz sobą pommmiatać?!
Oczywiście to podziałało
- Właśnie, co Ty myślisz, że ja za nas dwóch będę zapier**lał, że sobie parobka przyprowadziłeś?! (?)

Paweł starał się jakoś uspokoić sytuację i nie robić zamieszania, bo widział jak siedzący w pobliżu goście weselni się patrzą. Nie zdołał jednak, gdyż nagle zza jego pleców wyłonił się szef
- Paweł, to i to nie zrobione, na co czekasz?!- po chwili dostrzegł siedzącego wśród gości Michała- A Ty co tu robisz?!
- A co, jakiś problem? Co Ty myślisz, że niewolnika dorwałeś?

I inne teksty w ten deseń, podbudowany aprobatą pijanego kumpla. Szef się jednak nie czaił tylko szybkim krokiem odszedł, a po chwili wrócił w asyście ochroniarza, który złapał Michałka za chabety i wyprowadził na dwór. tam purpurowy na twarzy szef powiedział Michałkowi, żeby się jak najszybciej oddalał.

Paweł wypełniając jak najsolidniej swoje obowiązki odczekał aż szefowi chociaż trochę złość minie, po czym udał się na rozmowę do szefa i ze spuszczoną głową przeprosił za Michała, naściemniał, że znał go z innej strony, że dopiero teraz się przekonał jaki on potrafi być na prawdę.

Szef był zły, ale jednak przyjął przeprosiny i nie zwolnił Pawła, ale zasugerował, że nie prędko, o ile w ogóle, przyjmie kogoś z jego znajomych. Tym oto sposobem ktoś, kto być potrzebowałby pilnie pracy, i wykonywałby ją sumiennie, nie dostał swojej szansy przez jednego debila.

Ponieważ już i tak się rozpisałem, to na koniec jeszcze po krótce jedna historia odnośnie tego, jak Ciocia miała Michałka za nie wiadomo co/kogo. Pewnego razu będąc w odwiedzinach u kogoś z rodziny poznała koleżankę jednej z kuzynek Michała. Mój znajomy nie widział tej dziewczyny, ale podobno na prawdę dziewczyna bardzo atrakcyjna, do tego sympatyczna.

Kiedy Ciocia porozmawiała z nią, a potem dowiedziała się od rodziców wspomnianej wcześniej kuzynki, że studiuje, że z dobrego domu, upatrzyła sobie w niej kandydatkę na swoją synową. Oprócz oczywistych faktów była jednak jeszcze jedna przeszkoda- jak to z takimi dziewczynami bywa, ta miała już chłopaka, i to ze swojej "ligi"- jakiś przystojny koleś, bogaty (jego ojciec miał firmę transportową), też studiował. Dla Cioci jednak nie była to przeszkoda.

Dawaj męczyć kuzynkę, żeby zapoznała Michałka z tamtą koleżanką. Kuzynka powtarzała, że ona już ma chłopaka, lecz ciocia pozostawała głucha na ten argument. W końcu wypatrzyła sobie kolejną okazję do tej swatki. Mieli jakieś wesele w rodzinie. Ciocia zaraz za telefon i do kuzynki żeby ta porozmawiała z koleżanką, i aby tamta z Michałkiem poszła. No i znów "Ona ma chłopaka", "Oj weź pogadaj, to tylko chłopak, nie mąż". Kuzynka się rozłączyła, a potem nie odbierała od Cioci telefonów.

Pewnego dnia po powrocie do domu czekała na nią niespodzianka- tak, ciocia. Od progu naskoczyła na nią, "czemu telefonów nie odbierasz?", a następnie zaczęła się dopytywać "no i jak, rozmawiałaś?" W kuzynce się w tym momencie zagotowało, powiedziała, że nie rozmawiała i nie ma najmniejszego zamiaru rozmawiać, gdyż już wielokrotnie tłumaczyła cioci, że tamta ma chłopaka, po czym dodała "i to takiego, że Michał to może mu co najwyżej buty czyścić".

W tym momencie to ciotka się zagotowała, po czym wyzwała ją od niewychowanych gówniar, że jak tak mogła o nim powiedzieć, za kogo ona siebie uważa, następnie przeskoczyła na jej rodziców, że jak oni ją wychowali, po czym wyszła obrażona, z czego kuzynka jak i jej rodzice byli zadowoleni, gdyż mieli nadzieję, że przez jakiś czas od niej odpoczną.

rodzinka

Skomentuj (24) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 314 (342)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…