Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#76571

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Wpadłam ostatnio do kumpla po odbiór mojego laptopa, który ostatnio odmówił współpracy. Sprzęt stary, ciężki, toporny, ale miałam do niego sentyment i podjęłam próbę ratowania staruszka. Niestety bez powodzenia. Trudno, szczęśliwie udało się odratować dysk twardy i zapisane na nim dane.

Nie posiadam typowej torby na laptopa, sprzęt spakowałam do materiałowej torby. Komputer mimo niewielkich rozmiarów jest niemiłosiernie ciężki, więc torbę założyłam na ramię dla wygody. Jego "pole" spokojnie mieściło mi się pod ramieniem tak, że laptop nie wystawał na boki.

Po drodze do domu zaszłam do marketu na zakupy. Kręciłam się między regałami w dziale z kosmetykami, próbując nie potknąć się o biegające dziecko. Dzieciak około 6-7 lat, nabity i dość wysoki. Latał po całym sklepie drąc się jak stare kalesony, matka spokojnie stała sobie przy regale z szamponami, raz na jakiś czas anemicznie rzucając "Uspokój się, Szymon!". Dzieciak kompletnie ją ignorował.
Sięgałam właśnie po artykuł na półce, gdy poczułam mocne uderzenie w bok i głuche tąpniecie. Szymon wpadł na mnie z całym impetem i przywalił wielką łepetyną w nieszczęsną torbę z laptopem. Dzieciak w ryk. Matka łaskawie odwróciła wzrok od szamponów, kiedy zobaczyła swoje dziecko leżące na ziemi wpadła w panikę. Podbiegła do gówniaka i zapytała, co się stało. Dzieciak ciągle trochę pochlipując (chyba bardziej z wrażenia niż z bólu) powiedział, że bawił się, wpadł na mnie i uderzył głową o moją torbę.

Matka spojrzała na mnie morderczo "Co masz, ku**, w tej torbie!?".

Odpowiedziałam jej, że to nie jej sprawa i dzieciak jest sam sobie winny. Ona zaczęła się wydzierać. Że widać, że mam tam coś niebezpiecznego, że nie powinnam nosić takich wielkich toreb, że powinnam uważać jak stoję i że przeze mnie Szymonek będzie miał guza i wstrząs mózgu!

Podniosła mi nieźle ciśnienie, bo robiła aferę z niczego, chłopak już w połowie jej tyrady przestał płakać i wstał z ziemi.

Popatrzyłam na matkę z politowaniem, powiedziałam, że powinna panować nad swoim małym pawianiątkiem i odeszłam.

Wtedy ona złapała mnie za torbę, pociągnęła mnie i zagroziła wezwaniem policji.

Wyszarpnęłam się jej i szybszym krokiem skierowałam się do kasy. Lazła za mną jeszcze chwilę cały czas drąc japę, ale w końcu dała sobie spokój.

Na posiadanie dzieci powinno się wystawiać pozwolenia.

sklepy

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 254 (280)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…