Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#76697

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Moja poprzednia opisana historia #76343 wywołała niezłe poruszenie, pojawił się jeden komentarz odnośnie wzmianki na temat wniesienia oskarżenia o stalking na moją byłą. Osobie zainteresowanej opisałem pokrótce sytuację. Ta historia jednak zasługuje na oddzielny rozdział, co by może przestrzec niektórych użytkowników. A zasada primo ultimo - gdzie się mieszka i pracuje, tam się ch**em nie wojuje!

Do sedna, poznałem w pracy świetną dziewczynę. Rozumieliśmy się bez słów, ja byłem w szoku, że ktoś może mieć taki dar w docieraniu do ludzi. Od razu wiedziała, gdy coś było nie tak i potrafiła do mnie przyjechać o każdej porze dnia i nocy. Uważałem to za miłe, za oznakę zaangażowania.

Mijają dni, miesiące, zegar tyka. Oprócz tego że dziewczyna zaczęła się robić naprawdę natarczywa; począwszy od smsów minutę po budziku, przez niezapowiedziane wizyty w miejscach i dokładnie o czasie, gdzie załatwiałem jakieś sprawy na mieście, dosłownie "klonowanie" mojego grafiku, aż po niezapowiedziane wizyty, gdzie nie dawałem znaku życia przez pół godziny. Nieważne, robiłem kupę i się zasiedziałem przy krzyżówce, czy ucinałem sobie drzemkę, zaraz była wizyta, bo mogło mi się coś stać, dlaczego ja dopuszczam do stanu, że ona się martwi. Kolejna rzecz to taka, że mimo takiego zaangażowania była niesamowicie otwarta w kontaktach z innymi facetami, dość wyzywające stroje, jak i akceptowanie komentarzy typu "wytrzepotałbym Ci sakwę na lewą stronę, całą noc byś miała mokrego maślaczka". Postanowiłem to zakończyć.

No i wtedy się zaczęło! Wizyty u moich rodziców, u mnie, łażenie pod blokiem, smsy, telefony, blokada sprzętowa numeru nie pomogła, ciągle zmieniała startery. Zmieniłem numer po jedenastu latach i podałem go garstce osób, oczywiście od kogoś dostała. Cwana bestia, powiedziała że zapomniała zapisać jak jej podawałem. Nasz związek nie był jawny w pracy, stąd wersja była całkiem wiarygodna. Doszły maile, listy z wyrzutami, ze zdjęciami w różnych pozycjach i strojach, pogróżki, komunikator w pracy, pobity kubek, majtki w plecaku, wypryskana cała kurtka jej perfumami. Cyrk!

Zaczęło mi to niesamowicie utrudniać życie, więc poszedłem na policję. Jak się można domyślić pomocy nie otrzymałem, jako że nie jest to nękanie utrudniające życie, czy korzystanie z jakiegoś medium, np. telefon, w dodatku nie mam szkód cielesnych. Mimo już segregatora wydrukowanych maili, smsów, zdjęć, listów, nic nie mogłem. Panie, robim co możem, w tej sytuacji dopóki żeś w zęby nie zarobił to nic my nie możem.

Jakoś z tym żyłem, starałem się nie zwracać uwagi i w pracy postanowiłem być po prostu sobą. Postanowiłem też zrobić niespodziankę koleżankom z okazji dnia kobiet. Ot po prostu pomyślałem że coś im zaśpiewam, pokażę się z dobrej strony. Wiadomo, poczta pantoflowa, Rysiek powiedział Marysi, Marysia Józkowi i tak doszło wiadomo do kogo. Wiecie czym się kończy hasło "tylko nikomu nie mów". Dziwnym trafem tego samego dnia po pracy, gdy wyszedłem z domu podbiegło do mnie trzech kolesi, jeden bez słowa sprzedał mi plombę. Zaskoczony, ogłuszony od razu gleba. Na glebie też swoje dostałem, masażem tego nazwać nie było można. Niespodzianki na dzień kobiet nie będzie, toż z fioletową gębą i obitymi żebrami dźwięków z siebie nie wydam.

Jeszcze tego samego dnia zadzwoniłem na 997, że zostałem pobity i najprawdopodobniej jest to sprawka nękającej mnie kobiety. Dołączone dowody w postaci wydruków i ręcznie pisanych listów, zdjęć, relacje sąsiadów, że taka osoba faktycznie się "kręciła" w okolicy niejednokrotnie. Wdzięczność ogromna dla osiedlowego monitoringu! Kilka słów dorzuciły osoby z pracy i koniec końców skończyło się dobrze. Ja pracę zmieniłem, wyszło mi to na zdrowie i korzyść, ona ma zakaz zbliżania się do mnie na 300 metrów i nadzór kuratora. Z badań psychologicznych wyszło, że dziewczyna ma poważne zaburzenia, biorąc pod uwagę jeszcze fakt, że w poprzedniej pracy też sobie tak kogoś upatrzyła i nękała. Tylko tam rozwiązali jej umowę.

Cóż, wniosek z tego taki, nie ufajcie byle komu! No i nie dawajcie za szybko numeru telefonu!

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 217 (233)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…