Zima atakuje i wie o tym każdy, kto ma okno. Z racji nawału śniegu, deszczu, mrozu i chwilowego ocieplenia zaczął się sezon na złamania, zwichnięcia grypę i niestety - Znieczulicę.
W moim rodzinnym mieście przysypało wczoraj tak, że co chwila trzeba było łapać za łopatę i czyścić chodniki, żeby w ogóle można było po nich chodzić. Wysłałam więc męża, by po odśnieżeniu naszej posesji poszedł i pomógł sąsiadowi. Starszy Pan, o lasce, ostatnio w kiepskiej formie, bo miesiąc temu stracił żonę. Mąż poszedł, wysłał sąsiada do domu i odgarnął śnieg ze wszystkiego w okolicy. W nagrodę dostał czekoladę bo "Taki dobry chłopak" (próbowaliście kiedyś wykręcić się, że nie trzeba czekolady bo to obowiązek/sąsiedzka przysługa? Na starszych ludzi to nie działa). Sąsiad podzielił się też historią sprzed kilku dni:
Mamy na osiedlu sklep samoobsługowy. Po drodze do sklepu hałdy śniegu i błota. Sąsiad idąc powoli o lasce poślizgnął się i zaliczył upadek. I NIKT, nawet ludzie którzy widzieli jak się wywraca, nie pomógł. Wszyscy odwracali głowy i omijali go szerokim łukiem. Wszyscy się znają, bo to osiedle domków, a sąsiad jest człowiekiem, że póki mógł, to pomagał wszystkim.
Wstał sam po dość długim czasie. Na szczęście nic nie złamał, ale dość mocno się poobijał.
Czy ludzie nie mają babć/dziadków/starszych rodziców? Czy pomoc to jest teraz wpis do akt sądowych albo plama na honorze?
Życzę wam całych kończyn i ludzkiego zainteresowania, bo zima jeszcze długa.
W moim rodzinnym mieście przysypało wczoraj tak, że co chwila trzeba było łapać za łopatę i czyścić chodniki, żeby w ogóle można było po nich chodzić. Wysłałam więc męża, by po odśnieżeniu naszej posesji poszedł i pomógł sąsiadowi. Starszy Pan, o lasce, ostatnio w kiepskiej formie, bo miesiąc temu stracił żonę. Mąż poszedł, wysłał sąsiada do domu i odgarnął śnieg ze wszystkiego w okolicy. W nagrodę dostał czekoladę bo "Taki dobry chłopak" (próbowaliście kiedyś wykręcić się, że nie trzeba czekolady bo to obowiązek/sąsiedzka przysługa? Na starszych ludzi to nie działa). Sąsiad podzielił się też historią sprzed kilku dni:
Mamy na osiedlu sklep samoobsługowy. Po drodze do sklepu hałdy śniegu i błota. Sąsiad idąc powoli o lasce poślizgnął się i zaliczył upadek. I NIKT, nawet ludzie którzy widzieli jak się wywraca, nie pomógł. Wszyscy odwracali głowy i omijali go szerokim łukiem. Wszyscy się znają, bo to osiedle domków, a sąsiad jest człowiekiem, że póki mógł, to pomagał wszystkim.
Wstał sam po dość długim czasie. Na szczęście nic nie złamał, ale dość mocno się poobijał.
Czy ludzie nie mają babć/dziadków/starszych rodziców? Czy pomoc to jest teraz wpis do akt sądowych albo plama na honorze?
Życzę wam całych kończyn i ludzkiego zainteresowania, bo zima jeszcze długa.
Ocena:
248
(264)
Komentarze