Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#76739

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jestem w ciąży. Mam ubezpieczenie z pracy w sieciówce medycznej, dlatego też badania potrzebne w tym okresie robię właśnie tam.

Po uzyskaniu pozytywnego wyniku testu, poszłam do ginekologa - położnika po dalsze instrukcje, w wyniku tej wizyty zostałam skierowana m.in. na USG.

Poszłam na nie z mężem. Obydwoje szczęśliwi, lekko zestresowani mamy zobaczyć nasze pierwsze przyszłe dziecko. Siadamy, mówimy o co chodzi. Lekarz sprawdza w systemie skierowanie, pyta o date ostatniej miesiączki itp.

Nagle wybucha, że za wcześnie, że tak wcześnie się USG nie robi, że to niby nie jest inwazyjne badanie, ale nigdy nic nie wiadomo, że sami musimy stwierdzić czy chcemy tego USG.

Trochę nas zatkało. Pierwsze dziecko, żadnych własnych doświadczeń i mamy stwierdzić, czy chcemy badanie, które wg pana potencjalnie może narazić nasze dziecko.

Powiedzieliśmy w końcu, że owszem, chcemy, bo zostaliśmy na nie skierowani, sami sobie tego nie wymyśliliśmy, a babeczka, która je wystawiała prowadziła wcześniej ciąże w naszej rodzinie, całkiem niedawno, dzieciaki 10/10, mama zdrowa, także ufamy lekarce, a nie przypadkowemu lekarzowi.

Położyłam się na kozetce. Badanie przez podwozie, a tu nagle ktoś wchodzi do gabinetu. Dół miałam zasłonięty kotarą, ale cholera bez przesady, nigdy mi się nie zdarzyło, żeby u ginekologa nie kazali, albo sami nie zamykali drzwi. Tu przed badaniem nie zwróciłam uwagi, że nawet nie było klucza w drzwiach, bo tak pewnie bym go z automatu przekręciła.

Po tej wizycie opisałam odpowiednio sytuację na znanym lekarzu oraz w ankiecie, którą dostaję po każdej wizycie w tym centrum. Teraz gdy dzwonię umówić się na kolejne badania zaznaczam, że byle nie do tego lekarza i po reakcji pań z recepcji stwierdzam, że nie powinnam się dziwić, że do niego był najszybszy termin wtedy.

słuzba_zdrowia

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 173 (201)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…