Pracuję w kawiarni.
Mamy w ofercie małe ciastka z różnymi owocami. Kiedy większość się sprzeda i zostaną 3-4, ustawiamy je bliżej klientów, żeby były lepiej widoczne.
Kolejka długa, obsługuję pewną parę, za nimi w kolejce stoi Czech.
Nagle facet naciąga się, bierze do ręki jedno ciastko, ogląda i odkłada. Kiedy przyszła jego kolej, poinformowałam go, że musi za to ciastko zapłacić.
Cóż, oburzenie po czesku brzmiało co najmniej śmiesznie ;)
Pan tłumaczył się, że chciał zobaczyć z czym ciasteczko jest... A przecież wystarczyło zapytać... Wziął je ponownie do ręki, rzucił na ladę i z obrażoną miną zapłacił. I teraz moje pytanie brzmi: a gdyby tak każdy chciał sobie ciastka pooglądać?
Nie wiem jak Wy, ale ja macanego produktu jeść bym nie chciała.
Mamy w ofercie małe ciastka z różnymi owocami. Kiedy większość się sprzeda i zostaną 3-4, ustawiamy je bliżej klientów, żeby były lepiej widoczne.
Kolejka długa, obsługuję pewną parę, za nimi w kolejce stoi Czech.
Nagle facet naciąga się, bierze do ręki jedno ciastko, ogląda i odkłada. Kiedy przyszła jego kolej, poinformowałam go, że musi za to ciastko zapłacić.
Cóż, oburzenie po czesku brzmiało co najmniej śmiesznie ;)
Pan tłumaczył się, że chciał zobaczyć z czym ciasteczko jest... A przecież wystarczyło zapytać... Wziął je ponownie do ręki, rzucił na ladę i z obrażoną miną zapłacił. I teraz moje pytanie brzmi: a gdyby tak każdy chciał sobie ciastka pooglądać?
Nie wiem jak Wy, ale ja macanego produktu jeść bym nie chciała.
Ocena:
279
(315)
Komentarze