Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#76955

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Turnus rehabilitacyjny w raczej znanym ośrodku, jednak o dość słabych opiniach (mój błąd, którego więcej nie popełnię). Turnus stacjonarny (czyli z nocowaniem na miejscu), trzytygodniowy. Biorą w nim udział dzieci niepełnosprawne ruchowo bądź intelektualnie. W tym samym czasie na miejscu przebywa około 30 dzieci i co najmniej drugie tyle rodziców/opiekunów. I ja ze swoim synkiem. Tyle tytułem wstępu.

Jak się trafi jakaś infekcja to zaraz połowa dzieci ją łapie. Mogłoby się wydawać, że lekarze/pielęgniarki jakoś będą weryfikować czy przyjmowane dzieci są zdrowe. No właśnie: mogłoby się wydawać, ale w rzeczywistości tak nie jest. Z nami w pokoju był chłopiec z zapaleniem oskrzeli, jego mama wcale tego nie ukrywała. Za to nie pozwalała wietrzyć pokoju (nawet jak wychodziła na zajęcia).

Codziennie przychodziła pielęgniarka, która niby sprawdzała dzieciom temperaturę, ale miała tak dobry "sprzęt", że pokazywał u jednego dziecka od 36,2 do 37,8 w 2-3 kolejnych pomiarach.

Ale wszystko przebiła terapeutka, która w czasie zajęć, siedząc na przeciwko mojego synka, przyznała, że od kilku dni zmaga się z jakąś infekcją i codziennie wieczorem ma 38-38,5 stopnia. No ale przecież rano już się dobrze czuje, więc wszystko w porządku.

Musieliśmy zakończyć turnus po półtora tygodniu, bo synek się rozchorował. A ja zaraz po nim...

turnus NFZ choroby

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 144 (188)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…