Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#76997

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historyjka krótka, bo i zdarzenie trwało parę chwil.

Droga piesza do pracy po wyskoczeniu z pociągu zajmuje mi jakieś pół godziny. Poruszam się raczej wzdłuż głównych ulic miasta, ale jest po drodze kilka krótkich i wąskich odcinków, jakie z powodzeniem można by nazwać osiedlowymi.

Dzisiaj spotkała mnie na jednym z takich niespodzianka - spadła na mnie, niczym lawina śnieżna, bardzo pokaźna ilość mniejszych lub większych okruchów chleba... tak na oko oceniając ze trzy bochenki i dwie bułki na dokładkę. Patrzę w górę co zacz i zauważam na trzecim piętrze budynku staruszkę wlepiającą we mnie swoje spojrzenie przesłonięte dość grubymi okularami. Kilka sekund później słyszę łopot skrzydeł i - niczym w filmie Hitchcocka - opada mnie chmara gołębi, próbująca dostać się do okruszków tak dookoła na chodniku, jak i tych leżących na mnie. Mija moment i już ich nie ma, ja nad sobą słyszę "ahahah" i dźwięk zamykanego okna, a potem bilansuję: potargane włosy, kaptur, podziobana kurtka i kupa na bucie.

Chyba lekko zmodyfikuję trasę swojego tuptania.

gołębie praca

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 166 (202)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…