Nie będę ukrywał. W tej historii, to ja byłem piekielny. I to wybitnie. Ale powiem szczerze, nerwy mi puściły.
Jechałem autobusem. Połowa miejsc wolna. Wsiada babka, niecałe 6 dych na karku. Torebka na ramieniu i 2 torby z zakupami. Uczepiła się jakiejś dziewczyny, która widać było, że wertuje papiery, prawdopodobnie notatki na studia. Miała do tego słuchawki na uszach i wybitnie dawała do zrozumienia, że kobieta może sobie usiąść gdziekolwiek, bo miejsc wolnych od groma.
Ale babka uparta jak osioł. W momencie, kiedy zaczęły sypać się inwektywy pod adresem dziewczyny, wstałem i podszedłem:
-Ja pani pomogę z tymi zakupami.
-Ależ pan miły, dziękuję. Nie to co ta <tutaj wstaw dowolny synonim najstarszego zawodu świata>.
W tym czasie autobus zatrzymał się na przystanku gdzie zawsze wsiada masa ludzi. A ja? Trzymając te torby z zakupami, po prostu wyszedłem z autobusu i odszedłem kawałek dalej. Babka, gdy zobaczyła co się święci, od razu wte pędy za mną. Ja tobołki zostawiłem, obróciłem się i wbiegłem do autobusu. A kobiecina, no cóż, stała jak kołek na przystanku, rzucała ku*wami na prawo i lewo, przy okazji gestykulując coś do mnie.
Uwierzcie mi, gdyby jej wzrok mógł zabijać, to oprócz mnie, cały autobus ludzi i wszyscy na przystanku padli by trupem.
Jechałem autobusem. Połowa miejsc wolna. Wsiada babka, niecałe 6 dych na karku. Torebka na ramieniu i 2 torby z zakupami. Uczepiła się jakiejś dziewczyny, która widać było, że wertuje papiery, prawdopodobnie notatki na studia. Miała do tego słuchawki na uszach i wybitnie dawała do zrozumienia, że kobieta może sobie usiąść gdziekolwiek, bo miejsc wolnych od groma.
Ale babka uparta jak osioł. W momencie, kiedy zaczęły sypać się inwektywy pod adresem dziewczyny, wstałem i podszedłem:
-Ja pani pomogę z tymi zakupami.
-Ależ pan miły, dziękuję. Nie to co ta <tutaj wstaw dowolny synonim najstarszego zawodu świata>.
W tym czasie autobus zatrzymał się na przystanku gdzie zawsze wsiada masa ludzi. A ja? Trzymając te torby z zakupami, po prostu wyszedłem z autobusu i odszedłem kawałek dalej. Babka, gdy zobaczyła co się święci, od razu wte pędy za mną. Ja tobołki zostawiłem, obróciłem się i wbiegłem do autobusu. A kobiecina, no cóż, stała jak kołek na przystanku, rzucała ku*wami na prawo i lewo, przy okazji gestykulując coś do mnie.
Uwierzcie mi, gdyby jej wzrok mógł zabijać, to oprócz mnie, cały autobus ludzi i wszyscy na przystanku padli by trupem.
komunikacja_miejska
Ocena:
265
(309)
Komentarze