Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#77099

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kolejne wspomnienie z dziennikarskich wojaży - dziś na tapetę biorę Albanię. Tym razem piekielność nie dotyczyła mnie bezpośrednio.

Niespełna rok temu, wybierając się do Kosowa, postanowiłam zahaczyć i o północną Albanię, gdzie wciąż kultywowana jest gjakmarrja - krwawa zemsta rodowa. W skrócie: zgodnie z kodeksem honorowym jeśli ktoś z rodziny dopuści się zabójstwa, to nawet osadzenie go w więzieniu nie załatwia sprawy, plamę na honorze zmywa bowiem tylko krew. Rodzina ofiary ma prawo, a wręcz obowiązek, dokonać aktu zemsty na członku rodziny sprawcy. Niegdyś jej zasady były sztywne i jasno określone, m.in. kobiety i dzieci były nietykalne, a granicę czasową odwetu wyznaczały plamy krwi na ubraniu zabitego - gdy wyblakły, trzeba było zemsty zaniechać. Obecnie zasady te już nie obowiązują, wśród ofiar znalazło się m.in. niemowlę i nastoletnia dziewczynka.

Mimo iż sprawcy zazwyczaj siedzą za kratkami (lub ukrywają się w górach), ich żony i dzieci są uwięzione we własnych domach. Te ostatnie nie mają możliwości, żeby chodzić do szkoły, bo przekraczając próg domu, mogą zostać zabite. Jedyna pomoc, jaką otrzymują, przychodzi ze strony 60-letniej nauczycielki-aktywistki, która do nich przyjeżdża co tydzień-dwa i uczy je w domach. A jeśli któreś musi udać się do szkoły na egzamin, odbywa się to pod eskortą policji. To samo dotyczy kobiet, które nie mogą pójść normalnie do pracy. Skutkiem czego w domach panuje ekstremalna bieda.

Nauczycielka stara się walczyć o te dzieciaki i ich matki na wszystkich frontach, nieustannie dobija się do urzędników, dotarła nawet do ministra edukacji, którego tak chwycił za serce los tych dzieci, że w świetle kamer przekazał 15 szczęśliwcom komputery. Sęk w tym, że w domach dzieciaków nie ma prądu. Ale przynajmniej można było je sprzedać i było na jedzenie.

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 241 (257)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…