Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#77127

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Dawno dawno temu po maturze pracowałam dorywczo jako " dokładacz towaru" w sklepach. Moje miejsce pracy nie było stałe, kierowała nami firma zewnętrzna więc za każdym razem pracowaliśmy na innym obiekcie. W większości na nocne zmiany więc z klientami do czynienia nie miałam.

Ale czasem zdarzały się wyjątki.

Razu pewnego miałam dzienną zmianę i zamiast do wykładania towaru potrzebowali rąk na stoisko z mrożonkami na wagę. Różniste ryby, pierogi, warzywa i "takie tam". Cały trening obsługi stanowiska to było jakieś 10 minut a potem zostałam tam na następne 10 godzin sama. Organizacja sklepu level super chaos.

Klienci:

A. " A ta ryba to świeża?" - hmm.. jak widać mrożona...

B. " A ta ryba to z morza czy z oceanu? A jak z morza to którego? Jak z Bałtyku to nie wezmę, bo zanieczyszczony strasznie" Ja- "Jestem tu pierwszy raz, nie wiem ". [B.]-: Ale jakto pani nie wie. Przecież pani tu sprzedaje!"
- Niestety przez 10 minut szkolenia nie nauczyli mnie nic o rybach....

Mieliśmy 2 rodzaje krewetek. W skorupce i bez.

C. " Pani mi nałoży tych krewetek w skorupce. Tylko niech pani obłupi te wszytskie nogi, czułki. Głowy też najlepiej".

D. " Czemu sprzedajecie te pangi? Przecież to trucizna jest jak oni to hodują!" Panga schodziła właściwie najlepiej, bo najtańsza...

Przez chwilę musiałam zastąpić koleżankę na innym stoisku, więc zostawiłam kartkę zaraz wracam. I oczywiście ludzie wleźli na stoisko i zaczęli sami próbować te ryby ważyć i pakować.


A te wszystkie piękne sytuacje za zawrotne 5zł/h.

sklepy

Skomentuj (17) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 57 (127)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…