Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#77204

przez ~mamuska39 ·
| Do ulubionych
Mam syna w 4 klasie podstawówki.

Na początku roku spytano się, czy chcemy aby dzieci uczestniczyły w WDŻ. Mając dobre wspomnienia z tego przedmiotu i myśląc, że będzie go nauczała ta sama nauczycielka co mnie, zapisałam syna na te lekcje.
Okazało się, że w tym roku nauczała go katechetka. Nie, nikt wcześniej nas o tym nie informował. Wiedziałam, że syn nie może liczyć na rzetelną wiedzę, ale w domu staraliśmy się go uświadamiać - np. przy okazji Czarnego Protestu wytłumaczyłam mu o co chodzi z aborcją - oczywiście odpowiednio do jego wieku.

I tak uzbrojony w swoją wiedzę, syn musiał chodzić na WDŻ, bo zgoda podpisana. Słuchał więc o tym, że seks to zło i nie należy go uprawiać w żadnym innym przypadku, jak chęć posiadania dzieci. Słuchał, że kobieta, która się zabezpiecza, będzie zdradzała, a mężczyzna kupujący prezerwatywy narusza przykazania. Masturbacja spowoduje to, że pójdzie do piekła, a okres jest karą za grzechy kobiet. Gdy to słyszałam, czułam się jakby lekcji nauczała Szalona Matka Carrie z powieści Kinga.
Sprawa się skomplikowała, gdy poszłam na rozmowę z nauczycielką i powiedziałam, że jako osoba niewierząca (syn nie chodzi na religię) nie życzę sobie takich treści na lekcjach WDŻ.

Kompletnie nic to nie dało. I cóż, chyba trzeba iść z tym wyżej i ponownie stać się czarną owcą, bo mam swoje zdanie.

szkoła

Skomentuj (28) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 290 (340)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…