Kochana służba zdrowia...
Mój syn w przedszkolu zaraził się ospą wietrzną. W dniu, kiedy zaczęły pojawiać się wypryski na skórze, próbowałam zarejestrować się do pediatry. Od pani w rejestracji usłyszałam, że w tym dniu już się nie dostaniemy, bo mają komplet pacjentów, a na informację, o tym iż syn ma ospę i gorączkuje dosyć wysoko (prawie 39 stopni), usłyszałam, że mam podać przeciwgorączkowe leki i czekać na wizytę do jutra.
Dzień wizyty. Idę do rejestracji, informuję że syn ma ospę i pytam gdzie mamy iść, żeby nie zarażać innych małych pacjentów. W odpowiedzi usłyszałam, że mamy poczekać w poczekalni, bo to choroba jak każda inna. W poczekalni 7 dzieci w różnym wieku i tylko my z ospą. Byliśmy umówieni na konkretną godzinę, a weszliśmy 1,5 godziny później. Przy czym za nami kolejnych 7 dzieci czekało na wizytę. I w ten sposób rozprzestrzenia się choroby zakaźne w naszym kochanym kraju.
Mój syn w przedszkolu zaraził się ospą wietrzną. W dniu, kiedy zaczęły pojawiać się wypryski na skórze, próbowałam zarejestrować się do pediatry. Od pani w rejestracji usłyszałam, że w tym dniu już się nie dostaniemy, bo mają komplet pacjentów, a na informację, o tym iż syn ma ospę i gorączkuje dosyć wysoko (prawie 39 stopni), usłyszałam, że mam podać przeciwgorączkowe leki i czekać na wizytę do jutra.
Dzień wizyty. Idę do rejestracji, informuję że syn ma ospę i pytam gdzie mamy iść, żeby nie zarażać innych małych pacjentów. W odpowiedzi usłyszałam, że mamy poczekać w poczekalni, bo to choroba jak każda inna. W poczekalni 7 dzieci w różnym wieku i tylko my z ospą. Byliśmy umówieni na konkretną godzinę, a weszliśmy 1,5 godziny później. Przy czym za nami kolejnych 7 dzieci czekało na wizytę. I w ten sposób rozprzestrzenia się choroby zakaźne w naszym kochanym kraju.
lekarz_dziecięcy
Ocena:
162
(216)
Komentarze