Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#77342

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Właśnie wróciłam z pierwszej od 7 lat jazdy konnej (już czuję, że się jutro nie będę mogła ruszyć) i mi się przypomniało.

Miałam wtedy może 7-8 lat i właśnie skończyłam jazdę na ujeżdżalni. Szłam w kierunku wyjścia gdy nagle na wpadł przez nie bardzo dziki i niezajeżdżony ogierek (jak się potem dowiedziałam, uciekł stajennemu). Wpadł jak bomba (ogier, nie stajenny) i zaczął gonić klacz, z której właśnie zsiadłam. Ta wyrwała się instruktorce i zaczęła uciekać. Kilka okrążeń takiej szaleńczej gonitwy i klacz skierowała się w kierunku wyjścia.

Ja, przerażona, wcisnęłam się jak najbardziej się dało w belę siana, która stała przy wyjściu żeby o mnie nie zahaczyły albo stratowały. Konie wypadły przez wyjście aż się zatrzęsło, a ja na nogach jak z waty, wymontowałam się z siana i wtedy ktoś mnie zaczął szarpać.

Okazało się, że szarpie mnie instruktorka. Dlaczego? Bo przecież wołała do mnie (faktycznie, ktoś wrzeszczał, ale hałas był taki, że nic nie zrozumiałam), żebym zasłoniła sobą wyjście, to by wtedy nie uciekły! A tak to ten ogier ją teraz pokryje i ja będę za to płaciła! I w ogóle to jestem głupia i bezużyteczna. Bo przecież koń nie nadepnie człowieka!

Byłam dzieckiem bardzo nieśmiałym i zamiast jej odpyskować, po prostu się rozpłakałam. W tym momencie przyleciała moja mama. Uspokoiła mnie, wpakowała do samochodu, poszła porozmawiać z instruktorką. Ściany trzęsły się bardziej, niż podczas gonitwy na ujeżdżalni.

Tak, wiem że powinnam odpowiedzieć, że tu już nie chodziło o nadepnięcie tylko o stratowanie. Bo co ja mogłam, dzieciak 120cm w kapeluszu zdziałać? Nawet jakby jakimś cudem mnie zauważyły, nie było szansy, żeby wyhamowały na takim odcinku. Chyba że ktoś im ceramiczne klocki hamulcowe zamontował.

urocza stadnina

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 229 (237)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…