Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#77409

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Służba zdrowia. Wychodzi - prywatna czy państwowa - jeden zbój. Podobny zwis i powiew na pacjenta.

Chcąc nie chcąc, mimo wieloletniego odwlekania, musiałem w końcu poddać się operacji, naprawiającej w założeniu poharatane gnaty. Umówione toto było od kilku miesięcy w prywatnej lecznicy, pracowo ogarnąłem, domowo także, Zielonooka wiedziała, iż w razie psikusa ma na kurhanie posadzić orchidee.

Jestem duży. Aż za, co czasem wku... niemiłosiernie, bo upchać organizm w tramwaju/autobusie ciężko, samolot to narzędzie tortur, a o zakupie garnituru "z haka" mogę zapomnieć.

Stawiłem się do szpitala, zaprowadzili do pokoju i zonk - wyro jakieś dwa metry długości. Podczas dogrywania spraw związanych z operacją, niejednokrotnie zaznaczałem, iż: "pani widzi - łóżko muszę mieć pod siebie". No cóż... "Przepraszamy, niedopatrzenie, przepraszamy, bla bla bla". Okej - wierzę na słowo.

Pomęczyłem trochę, D-Day, powrót na salę boleści i to samo, dwumetrowe wyro.

No k...a...

Tydzień wściekania, opieprzania kogo się da i wojny z kim się da. Wszystko boli, ja powyginany, gul lata, a doktorek na obchodzie pyta, czemu nie zalegam w zaleconej pozycji. No, szlag - panie dochtur, jak, skoro wyro za krótkie?

Wylazłem z tej studni cierpienia po dwóch tygodniach. Mam do zapłacenia jeszcze kilkadziesiąt procent łącznej kwoty. Szpital prędzej zobaczy Jezusa na osiołku niż należność.

Będzie sąd, jak dwa plus dwa to cztery.

szpital

Skomentuj (26) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 219 (281)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…