Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#77508

przez ~historiezfastfooda ·
| Do ulubionych
Historia z fast foodu na M przypomniała mi moje perypetie z tą firmą i postanowiłam się podzielić, bo spędziłam tam łącznie trzy lata z przerwami i historii się nazbierało, często wracają jako anegdotki podczas spotkań ze znajomymi, którzy wciąż tam pracują, więc w pamięci dobrze się utrwaliły :)

1.
- Poproszę kupon z McChickenem za dyszkę.
- Proszę pana, nie ma takiego kuponu.
- Jest! Ja widziałem!
- Nie ma kuponu z McChickenem za dyszkę, jest z Big Makiem.
- Nie, ja widziałem z McChickenem!
- Dobrze, w takim razie proszę podać mi numer kuponu.
- To ja już odpalam aplikację, chwila (chwila się przeciąga). Pierwszy kupon!
- Proszę pana, kupon numer jeden jest na zestaw z Big Makiem
- To nie można wziąć z McChickenem?
- No nie, bo to jest zestaw z Big Makiem.
- Ale ja nie chcę z Big Makiem, tylko McChickenem.
- Mogę panu zaproponować zestaw w regularnej cenie.
- A będzie za dyszkę?
- No nie, bo nie ma takiej promocji.
- Ale ja mam kupon!
- ...

2.
- Poproszę zestaw z sałatką premium, frytki i colą do picia.
- Niestety nie ma zestawu z sałatką, więc ceny będą standardowe, wyjdzie drogo.
- Dobrze, w takim razie poproszę tak.
- To wyjdzie (podaję cenę, nie pamiętam dokładnie ile).
- Czemu tak drogo?! Ja chciałam w zestawie.
- Ale nie ma zestawu z sałatką premium, mówiłam, że to dużo wyjdzie.
- Powinien być zestaw! Ja chcę w zestawie!

3.
- Poproszę kupon 2xWieśmac za 12 zł.
- Niestety, ale ten kupon obowiązuje w godzinach nocnych północ - piąta rano.
- A to mogę odebrać teraz, a zapłacić po północy?
Pomijając absurd pytania, to była dopiero 14.

4.
W ramach promocyjnych produktów były swego czasu panierowane brokuły. W restauracji, w której pracowałam niestety były niedostępne z powodu braku możliwości technicznych (potrzeba do tego osobnej komory z fryturą, która była już przeznaczona na coś innego, bodajże na zakręcone fryty).
- To ja poproszę te panierowane brokuły.
- Niestety w naszej restauracji nie ma w ofercie brokułów.
- Jak to? Ja wczoraj kupowałam!
- To niemożliwe, ponieważ z przyczyn technicznych brokułów w naszej ofercie nie ma i nie było.
- Pani kłamie, ja wczoraj tu byłam i mi sprzedano, ja chcę rozmawiać z kierownikiem!

Rozmowa z kierownikiem nic nie dała, pani złożyła skargę, że byliśmy nieuprzejmi, okłamaliśmy ją i zrobiliśmy z niej wariatkę.

5. Stoję na drivie, jest otwarte tylko jedno okienko, czyli w tym samym czasie przyjmuję zamówienie od osoby zamawiającej w punkcie, przyjmuję pieniądze od osoby przy okienku, składam zamówienie i je wydaję. Wymaga to ogromnej podzielności uwagi. Kolejka na drivie niewielka, ale praca wre, nie zwracam uwagi na to, co dzieje się w "regularnej" części lokalu.

- Tej, blondi, ty ze słuchawkami na uszach, do ciebie mówię! Odwracam się skołowana, a przy wydawce stoi facet i wymachując paragonem ze swoim numerkiem krzyczy, że mam mu złożyć zamówienie, bo on już dziesięć minut czeka.
Grzecznie odpowiadam, że wydawaniem zamówień zajmuje się koleżanka, która notabene stoi przed nim i w razie pytań czy uwag proszę kierować się do niej.

Facet w ryk, nie w krzyk, ale w ryk, że jak śmiem, on jest klientem i on ma prawo (sic!) wybrać sobie kto ma mu wydać zamówienie. Koleżanka z wydawki z miną nietęgą próbuje coś powiedzieć, ale facet jej przerywa, każe milczeć i dalej krzyczy, że mam mu złożyć zamówienie.

Drive stoi. Przepraszam kierowcę stojącego przy okienku, proszę przez mikrofon samochód przy punkcie o chwilę cierpliwości i podchodzę do wydawki. Kuchnia woła managera.
- Proszę pana, jaki ma pan numer?
- 80.

Patrzę na koleżankę, która z nieszczęśliwą miną wciąż stoi przy wydawce z zamówieniem w rękach.
- Kasia, a jakie ty wydajesz teraz zamówienie?
- No, 80.

Biorę tacę, kładę facetowi na ladzie, facet oburzony, że jak to, to od razu nie można było podać.

Cóż, koleżanka stała przy wydawce z jego zamówieniem jeszcze przed tym, jak gościu przyszedł robić awanturę, numer jego zamówienia poprawnie wyświetlał się na ekranie do odbioru, zostało też na głos wywołane. Koleżanka chciała się wtrącić i powiedzieć, że ona ma jego zamówienie, ale ją uciszył, po czym dodatkowo zrobił awanturę, że nic nie powiedziała.

Skargę złożył, ale nie na mnie, ani nie na koleżankę. Na managera, że go nie obsłużył :D

fast food gastronomie

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 250 (282)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…