Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#77592

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Drodzy użytkownicy Piekielnych, opowiem wam pewną historię pokazującą jak człowiek wcale nie jest anonimowy w internecie. Nawiązując do mojego wpisu o Bartusiu. Historia z Bartusiem zatoczyła koło i przyp...ła mi z impetem prosto w twarz w postaci samego Bartusia.

Wyobraźcie sobie, że jakaś kuzynka Bartusia czyta piekielnych i połączyła sobie fakty w taki sposób, że wiedziała, że ja to ja i że piszę o jej kuzynie mimo, że imiona zmienione.

Jakoś dwa miesiące od umieszczenia tekstu na Piekielnych zadzwonił do mnie nieznany numer, znów Bartuś, poprzedni numer oczywiście już nieaktualny.

Odbieram i zanim zdążyłem powiedzieć halo z drugiej strony usłyszałem Bartusia.
-za...ć ci? Co ty o mnie piszesz w internecie?
Tutaj już wiedziałem, że on wie, w sumie mogłem iść w zaparte ale pomyślałem walić to.

- Dokładnie to co przeczytałeś.
- Masz to usunąć sk..nu, bo przyjadę.
- A kto ci w ogóle podał te informacje?
- Ch..j cię to obchodzi, usuwaj to.

Tego dnia zrobiło się jeszcze ciekawiej, później zadzwoniła do mnie matka z informacją, że ciocia czyli mama Bartusia zadzwoniła do niej z pretensjami, że jej syna i jej rodzinę obgaduję w internetach. Powypisywałem głupoty i ludzie się z nich śmieją.

Musiałem matce, która nie za bardzo jest w temacie internetu, wytłumaczyć pokrótce jak działają Piekielni oraz że opisałem tam perypetie z Bartusiem ale nie napisałem, żadnych szczegółów oraz pozmieniałem imiona, żeby nikt się łatwo nie domyślił.

Matka niestety to samo, mam to usunąć, bo ciotka nie daje jej spokoju. Wytłumaczyłem więc mamie, że nie będę się ośmieszał ich poziomem i to co napisałem to była czysta prawda i skoro ktoś się z nich śmieje to może najwyższa pora, żeby sobie porządek w życiu zrobili i z Bartusiem, poza tym jak bolą ich zmienione imiona i naszkicowana historia nie opowiadająca więcej szczegółów z ich życia poza Bartusiowymi perypetiami to co zrobią jak w końcu ich kochany synuś wyląduje w więzieniu bo jest się czego wstydzić ale nie tego, że ktoś o tym napisał bo pocztą pantoflową fakt, że np. pobił kierownika na budowie albo ukradł sprzęt już dawno obiegły ich wieś i zresztą dotarły, też do mnie bo nie było mnie przy tym a dużo z życia Bartusia wiem mimo, że mam go w d..ie, więc mam ich gdzieś.

Dwa dni później godzina 16 sobota. Ja właśnie oglądam sobie serial. Słysze walenie do drzwi, nie pukanie ale walenie. Wyglądam przez wizjer i moje oczęta widzą Bartusia sztuk jeden.

Otwieram i zanim zdążyłem powiedzieć cokolwiek Bartuś ładuje mi się do mieszkania a za nim jakiś inny typ. Mówię dalej nie wejdziecie wtedy ten facet, którego nie znam podcina mnie ja ląduję na posadzce uderzając się o szafkę na buty.

Trzyma mnie, kolanem przyciskając szyję. Ja próbuję się uwolnić. Bartuś stoi nade mną i mówi.
- Masz to kur..a usunąć bo cię dojedziemy rozumiesz....

Pokazuję mu palcem w losowy punkt pokoju i charcząc, bo nadal mam kolano na szyi blefuję, że mam monitoring i właśnie zostali nagrani. Gość który trzymał mi kolano na szyi mówi k..a i wychodzi z mieszkania Bartek jeszcze mnie kopie w udo i słyszę jak zbiegają po schodach.

Potem z górki, zgłoszenie na policję obdukcja w szpitalu, uszkodzenie kręgosłupa w odcinku szyjnym od przygniatania kolanem i jakieś siniaki, swoją droga podejście policjantów też zasługuje na osobny wpis na piekielnych. Sporo czasu już minęło od tamtego zdarzenia, więc trochę nie chce mi się już przerabiać tego znowu.

Bartuś rozpłynął się w powietrzu, nie został znaleziony w miejscu zamieszkania.

Co na to matka Bartusia, ta kobieta chyba, żyje w alternatywnej rzeczywistości, ja życie chcę zniszczyć jej rodzinie, bo policję nasyłam na jej syna co ze mnie za człowiek, tak mniej więcej wynikło jej rozmowy z moją matką.

Od tamtego wydarzenia minęło trochę czasu więc mogę wam napisać, że Bartuś w końcu został znaleziony razem z tym kolegą, przyznał się do napaści dostał 4 miesiące za napaść i pobicie. Żałuję, że bardziej mnie wtedy nie uszkodzili wyrok byłby większy. Dla sądu nie liczył się fakt czynu ale to, że spłoszyłem napastników blefem o nagraniu w innym wypadku mogło by się skończyć inaczej, jak to sędzia powiedział: „napastnicy pojawili się z określonym zamiarem, którego próbę doprowadzenia do końca przerwał sam napadnięty wykazując się zdrowym rozsądkiem”

Matka Bartusia jeszcze mi się odgrażała, że do sądu pójdą za zniesławienie.....

Skomentuj (34) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 422 (444)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…