Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#77658

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuję w przychodni w jednym z większych miast Polski. Nie jestem lekarzem, raczej technikiem tzn. zajmuję się dobieraniem aparatów słuchowych. To tyle na wstępie.

Na piętrze, gdzie mam gabinet, znajdują się dwie łazienki.
Uwierzcie mi, nie ma dnia żeby żadna z nich nie była zaszczana lub zapaskudzona różnej faktury kupą. Gdyby to było jeszcze typowo opaskudzone w muszli klozetowej. Ależ skąd! Pacjenci tutejszej przychodni są o wiele bardziej kreatywni.

Podam przykład. Po kilku godzinach pracy, biegnę na szybkie siusiu w przerwie między pacjentami. Zaglądam do pierwszej łazienki - obszczane wszystko, łącznie z klapą i deską. Trudno, nie będę po kimś kolejny raz sprzątać. Otwieram kolejną na drugim końcu piętra, a tam: gówno na podłodze, umywalce(!), na klapie odznaczone pięknie gówniane pośladki, a fetor taki, że odechciało mi się korzystać do końca pracy.

I to nie jest jednorazowa akcja, o nie! Innym razem oprócz kupy na podłodze i klapie (oczywiście zamkniętej, bo jakżeby inaczej) tuż obok sedesu leżała reklamówka i pełno kłębów papieru.

Współczuję tylko paniom, które to sprzątają... Nie ma miesiąca żeby, któraś z łazienek nie była zafajdana gównem i nie ma tygodnia a nawet dnia, żeby nie była zaszczana od góry do dołu.

PS. Oczywiście panie sprzątają bardzo dokładnie, bo kilka razy udało mi się wejść do świeżo uprzątniętego pomieszczenia. Szczotka do kibla jest i działa, sprawdzałam. Papier, mydło, ręczniki też zawsze są tak samo jak kosze na śmieci. Tylko kultury w ludziach za grosz...

słuzba_zdrowia toaleta przychodnia

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 269 (279)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…