Byłam dziś na Długiej (główna ulica w Gdańsku), na kawie. Siedzimy, gadamy, pijemy. Przychodzi parka, pytają grzecznie po angielsku, czy można zająć sąsiedni stolik (były przysunięte do siebie), ok, proszę, nie ma sprawy.
Szczebiocą sobie w jakimś języku skandynawskim, ale moją uwagę przykuło, że od dłuższego czasu mieli głowy odwrócone w jednym kierunku. Patrzę i ja, widzę żula - bosego, starego, który kuca sobie na kratce ściekowej przy kantorze naprzeciwko. Chwilę mi zajęło skonstatowanie, że pan żul, najzwyczajniej w świecie SRA do kratki.
Na środku miasta, głównej ulicy spacerowej. Przy której szereg kawiarni i innych knajpek ma swoje ogródki i ludzie tam jedzą i piją. Skończył, poświecił przyrodzeniem, ubrał się i poszedł, a ja zostałam z wyrazem niesmaku na twarzy...
Szczebiocą sobie w jakimś języku skandynawskim, ale moją uwagę przykuło, że od dłuższego czasu mieli głowy odwrócone w jednym kierunku. Patrzę i ja, widzę żula - bosego, starego, który kuca sobie na kratce ściekowej przy kantorze naprzeciwko. Chwilę mi zajęło skonstatowanie, że pan żul, najzwyczajniej w świecie SRA do kratki.
Na środku miasta, głównej ulicy spacerowej. Przy której szereg kawiarni i innych knajpek ma swoje ogródki i ludzie tam jedzą i piją. Skończył, poświecił przyrodzeniem, ubrał się i poszedł, a ja zostałam z wyrazem niesmaku na twarzy...
żul oddawanie_kału miejsca_publiczne
Ocena:
182
(232)
Komentarze