Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#77745

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia może nie tyle piekielna, co cholernie śmieszna.

Jak co czwartek chodzę na siłownię. Znam tam praktycznie wszystkich, którzy trenują w tym samym czasie, co ja. Jest wśród nich również pewien 19-latek, Łukasz. Ale nie o nim ta historia.

W ostatni czwartek pojawiła się na siłowni nowa twarz. Praktycznie każdy zwrócił na gościa uwagę. I po może 5 minutach każdy stwierdził, że zaraz będzie ciekawie.

Typowy Janusz Siłowni[TJS] od razu poszedł na ławeczkę. Wrzucił na sztangę mniej więcej swoją wagę i gdy miał zamiar wyciskać, podszedł do niego Łukasz.
Ł: Widzę, że jest pan nowy tutaj, może powinien pan zacząć od jakiejś rozgrzewki i czegoś lżejszego na początek?
TJS: Nie będziesz mi małolacie mówił, jak mam trenować...

Łukasz kiwnął mi głową, żebym podszedł, by we dwóch asekurować gościa, na wypadek, gdyby sztanga okazała się dla niego za ciężka.

Facet się rozłożył, zaparł nogami, wypiął, wziął sztangę na klatę i w momencie, gdy już miał ją dźwigać, rozległ się dość specyficzny dźwięk. A po chwili można było odczuć równie specyficzny zapach.

Facet puścił energię nie w tym kierunku co trzeba. Czyli potocznie mówiąc, tak się napiął, że puściły mu zawory i zesrał się w spodenki i przy okazji na ławeczkę.

My z Łukaszem odstawiliśmy sztangę. A TJS próbował się cichcem ewakuować z miejsca zdarzenia. Niestety w drzwiach trafił na jednego z pracowników siłowni, który już czekał ze szmatką, wiaderkiem, wodą i środkami czystości. TJS buntował się, że on nie ma zamiaru sprzątać po sobie, ale postraszony policją, od razu zmiękł.

Wczoraj, czyli w sobotę, już go nie widziałem. Tak samo jak dziewczyna z recepcji, którą z ciekawości o to pytałem.

siłownia

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 284 (314)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…