Kilka lat temu urodziłam syna. Piękny, duży zdrowy chłopak. Z sali porodowej przewieziono mnie na salę dla matek z dziećmi. W pokoju poza mną i moim dzieckiem były dwie kobiety. Matki wcześniaków walczących o życie. To jak obie patrzyły na moje silne i zdrowe dziecko, było straszne.
Idąc do toalety, chciałam syna zawieźć do pielęgniarek, ale jedna z kobiet na sali upierała się, że przez te 3 minuty ona przypilnuje małego. Gdy wróciłam zostałam ją płacząc z moim dzieckiem na rękach, powiedziała że płakał więc go wyjęła. Poprosiła mnie czy może go jeszcze przez 2 minuty potrzymać, bo swojego maleństwa nie pozwolili jej wziąć na ręce. Tuliła go jeszcze przez kwadrans i płakała, ja razem z nią. W nocy jej dziecko zmarło, a ona mimo iż nie doszła do siebie po cesarce, wpisała się z samego rana na własne żądanie.
Ja rozumiem, że w szpitalach jest mało miejsc, ale umieszczanie matek ze zdrowymi dziećmi, z tymi których dzieci walczą o życie, to sadyzm w czystej postaci.
Idąc do toalety, chciałam syna zawieźć do pielęgniarek, ale jedna z kobiet na sali upierała się, że przez te 3 minuty ona przypilnuje małego. Gdy wróciłam zostałam ją płacząc z moim dzieckiem na rękach, powiedziała że płakał więc go wyjęła. Poprosiła mnie czy może go jeszcze przez 2 minuty potrzymać, bo swojego maleństwa nie pozwolili jej wziąć na ręce. Tuliła go jeszcze przez kwadrans i płakała, ja razem z nią. W nocy jej dziecko zmarło, a ona mimo iż nie doszła do siebie po cesarce, wpisała się z samego rana na własne żądanie.
Ja rozumiem, że w szpitalach jest mało miejsc, ale umieszczanie matek ze zdrowymi dziećmi, z tymi których dzieci walczą o życie, to sadyzm w czystej postaci.
Ocena:
389
(435)
Komentarze