Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#77782

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Z racji tego, że kilka dni temu zostałem osobą pełnoletnią, postanowiłem jak najszybciej oddać krew. Zachodzę do Centrum Krwiodawstwa, załatwiam wszystkie sprawy i wskakuję na fotel.

Podchodzi do mnie [P]iguła (inaczej nie da się opisać, dosłownie emanowała negatywnością) i "wysyła" komendy:

[P] - Siadać! Wyprostować! Podnieść!
[J] - Którą mam podnieść?
[P] - Prawa mówię! Powtarzać CZEBA? (czeba zostało wykrzyczane prosto w twarz).
[J] - Nie wystarczy, że obrócę wnętrzem do Pani?
[P] - NIE!

Lekko zrezygnowany podaję Pigule swoją ręczynę, a ona łapie w żelazny chwyt i zaczyna gnieść i uderzać otwartą dłonią w całe przedramię.
[J] - Może Pani trochę delikatniej? Zaczyna mnie to boleć.
[P] - NIE MOGĘ!

Po kolejnych paru uderzeniach Piguła stwierdza, że żyłę już widać i zaczyna proces wprowadzenia igły. Pominę już pozostałe komendy i szczekanie na mnie, i przejdę do kulminacji.

Piguła wkłuwała się 9 razy! Za każdym razem nie trafiała w żyłę. Przy 8 razie krew już sączyła się z dziurek, co nie przeszkodziło jej narzekać jaką to ja mam rzadką krew, leje się jak woda. W końcu trafiła w żyłę, poruszała na boki (bolało jak cholera), stwierdziła że gotowe i zabrała się w siną dal, zostawiając mnie ze strużkami krwi cieknącymi z ręki. Inny pacjent dał mi chusteczki, żebym wytarł i tamował krew.

Oddanie tych 450ml (albo 1 litra, nie wiem ile upłynęło ze mnie) zabrało mi 30 minut i dodało parę wielkich sińców. Teraz przynajmniej wiem na przyszłość kogo unikać w RCK.

Krwiodawstwo

Skomentuj (28) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 192 (266)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…