Obok mojego bloku jest jednokierunkowy skrót do innej dzielnicy. Skrót ten jest nieoświetlony, a częściowo droga przecina pole, z którego na drogę czasami wyskakują sarenki itp. Skrót ten jest jednokierunkowy tylko dla samochodów, ruch pieszych i rowerzystów odbywa się normalnie, choć chodnika nie ma, a jezdnia jest dość wąska. Piesi często są tam niewidoczni, czasami noszą odblaski czy latarki w ręku, ale ogólnie po zmroku o niespodziankę nietrudno. Dodatkowo na odcinku może z 500 m znajduje się jakieś 10 progów zwalniających.
Było to w okolicach lutego, pogoda marna, było już ciemno. Jechałam powoli. Kątem oka zauważyłam dwie łanie na granicy pola i jezdni, więc jeszcze zwolniłam, kontrolując ich zachowanie. Zaczęły wchodzić na jezdnię, więc się zatrzymałam i zaczęłam trąbić.
Ledwie zdążyłam się zatrzymać, a w lusterku widzę, że baran za mną zaczyna mnie wyprzedzać.
W momencie kiedy zrównał się ze mną, łanie postanowiły wrócić na pole po mojej stronie. Gdyby wybrały drugą, skończyłyby na masce.
Jakbym stała 0,5 m dalej, to koleś nie zmieściłby się swoim samochodem przed moją maską, bo zaraz droga się zwęża tak, że samochód z rowerem mijając się muszą uważać, żeby się nie zahaczyć.
Na "hopkach" trochę się zwiększył dystans między nami, bo mi szkoda zawieszenia, ale i tak spotkaliśmy się na światłach na skrzyżowaniu z główną drogą - swoją drogą dla nas zawsze tam jest czerwone, bo jest zdecydowanie mniejszy ruch "od nas" niż na głównej.
*Cała sytuacja od zauważenia jelonków do ponownego mojego ruszenia mogła trwać max. 10-15 s, ale widać dla niektórych to za długo...
Było to w okolicach lutego, pogoda marna, było już ciemno. Jechałam powoli. Kątem oka zauważyłam dwie łanie na granicy pola i jezdni, więc jeszcze zwolniłam, kontrolując ich zachowanie. Zaczęły wchodzić na jezdnię, więc się zatrzymałam i zaczęłam trąbić.
Ledwie zdążyłam się zatrzymać, a w lusterku widzę, że baran za mną zaczyna mnie wyprzedzać.
W momencie kiedy zrównał się ze mną, łanie postanowiły wrócić na pole po mojej stronie. Gdyby wybrały drugą, skończyłyby na masce.
Jakbym stała 0,5 m dalej, to koleś nie zmieściłby się swoim samochodem przed moją maską, bo zaraz droga się zwęża tak, że samochód z rowerem mijając się muszą uważać, żeby się nie zahaczyć.
Na "hopkach" trochę się zwiększył dystans między nami, bo mi szkoda zawieszenia, ale i tak spotkaliśmy się na światłach na skrzyżowaniu z główną drogą - swoją drogą dla nas zawsze tam jest czerwone, bo jest zdecydowanie mniejszy ruch "od nas" niż na głównej.
*Cała sytuacja od zauważenia jelonków do ponownego mojego ruszenia mogła trwać max. 10-15 s, ale widać dla niektórych to za długo...
kierowcy
Ocena:
109
(133)
Komentarze