Piękny, nie tak do końca słoneczny, dzień, miał być dla mnie i mojego narzeczonego dniem, w którym odnajdziemy to jedyne lokum do wynajęcia. Gdy ujrzałam ogłoszenie wręcz krzyczało "bierz mnie", a głos właścicielki był przemiły i uroczy. Uradowani pojechaliśmy zobaczyć jak wygląda nasze przyszłe gniazdko.
Mieszkanie malutkie - kawalerka z kuchnią i małą łazienką. Meble nie do końca nowe, ale nie znały one historii Okrągłego Stołu, czy słynnego skoczka murowego. Łazienka skromna - zwykły prysznic, małe lustro i toaleta, umożliwiająca komplementację naszego dzieła (tj. z półeczką).
Już mamy podpisywać umowę, lecz zapobiegawczo, mimo zapewnień naszej wynajmującej, że jest to zwyczajowy standard, rozpoczęliśmy czytanie. Szczególnie, że mamy świadomość iż zwyczajowy standard zmieści się na 1/2 stronach, a nie blisko 10, lecz myślę - może zacięcie literackie, określenie najmniejszego zadrapania na meblach tyle zajęło, lecz myliłam się bardzo.
Otóż umowa przewidywała w dalszym swym niezwykłym, lecz dla właścicielki zwyczajnym, brzmieniu następujące pozycje:
1) Opłata za pozostawienie mebli 200 zł/msc. W rozumieniu umowy meblami były również toaleta, lustro i prysznic.
2) Opłata za korzystanie ze skrzynki pocztowej 50 zł/msc.
3) Konieczność udostępniania mieszkania na jeden weekend w miesiącu na wyłączność właścicielki (jak wyjaśniła raz na miesiąc przyjeżdża na zakupy i chce spać w swoim mieszkaniu).
4) Brak zwierząt, chyba że za zwiększeniem kaucji z 2000 do 4500 zł.
5) Od kaucji potrąci się opłatę za niszczenie mebli, brak wyniesienia śmieci i posprzątania (normalna rzecz) oraz za brak odmalowania ścian i wymienienia tapety w przedpokoju (tapetę zapewni właścicielka).
6) Okres wypowiedzenia umowy przez nas 5 miesięcy, przez właścicielkę 2 tygodnie. Umowa na 13 miesięcy.
Ja, niewdzięczna przyszła/niedoszła lokatorka, odmówiłam podpisania tejże umowy, mając świadomość iż może być nie do końca zgodna z prawem. Biedna właścicielka zmarnowała popołudnie, a nam wizję pięknego świata.
Mieszkanie malutkie - kawalerka z kuchnią i małą łazienką. Meble nie do końca nowe, ale nie znały one historii Okrągłego Stołu, czy słynnego skoczka murowego. Łazienka skromna - zwykły prysznic, małe lustro i toaleta, umożliwiająca komplementację naszego dzieła (tj. z półeczką).
Już mamy podpisywać umowę, lecz zapobiegawczo, mimo zapewnień naszej wynajmującej, że jest to zwyczajowy standard, rozpoczęliśmy czytanie. Szczególnie, że mamy świadomość iż zwyczajowy standard zmieści się na 1/2 stronach, a nie blisko 10, lecz myślę - może zacięcie literackie, określenie najmniejszego zadrapania na meblach tyle zajęło, lecz myliłam się bardzo.
Otóż umowa przewidywała w dalszym swym niezwykłym, lecz dla właścicielki zwyczajnym, brzmieniu następujące pozycje:
1) Opłata za pozostawienie mebli 200 zł/msc. W rozumieniu umowy meblami były również toaleta, lustro i prysznic.
2) Opłata za korzystanie ze skrzynki pocztowej 50 zł/msc.
3) Konieczność udostępniania mieszkania na jeden weekend w miesiącu na wyłączność właścicielki (jak wyjaśniła raz na miesiąc przyjeżdża na zakupy i chce spać w swoim mieszkaniu).
4) Brak zwierząt, chyba że za zwiększeniem kaucji z 2000 do 4500 zł.
5) Od kaucji potrąci się opłatę za niszczenie mebli, brak wyniesienia śmieci i posprzątania (normalna rzecz) oraz za brak odmalowania ścian i wymienienia tapety w przedpokoju (tapetę zapewni właścicielka).
6) Okres wypowiedzenia umowy przez nas 5 miesięcy, przez właścicielkę 2 tygodnie. Umowa na 13 miesięcy.
Ja, niewdzięczna przyszła/niedoszła lokatorka, odmówiłam podpisania tejże umowy, mając świadomość iż może być nie do końca zgodna z prawem. Biedna właścicielka zmarnowała popołudnie, a nam wizję pięknego świata.
wynajem
Ocena:
224
(232)
Komentarze