Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#78080

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Będzie o pracy.
Jest sobie rekrutacja na pewne stanowisko, wymagania adekwatne do obowiązków; kierowca, dlatego też kandydat musi mieć oczywiście prawo jazdy, mieć zorientowanie w branży, niepijący, dyspozycyjny.

Spływają CV, rzuca mi się w oczy jedno, pisane nie przy użyciu żadnego schematu. Wielkimi literami imię i nazwisko, jak neon w galerii handlowej, że jest przecena o 20%, zdjęcie tak wyretuszowane jak na okładkę, poniżej znajdują się zalety: 1/3 strony wypisanego jaki gość jest, jakie ma zainteresowania, jego motto życiowe, największe osiągnięcia, wytrwałość, ogromne doświadczenie zdobyte poprzez wieloletnią pracę na różnych stanowiskach, niesamowite zdolności techniczne, wysokie kompetencje miękkie. Wiek - 22 lata.

Zaprosiłem człowieka na rozmowę. Gdy opowiadał mi o sobie, czułem się jakby gość prezentował scenariusz filmu, jego autobiografia mogłaby mieć z 800 stron, daję słowo. Przechodzimy do wnikliwej analizy jego CV. Z tych danych wynika, że był w dwóch miejscach jednocześnie. Robił zaoczne liceum, oraz pracował na drugim końcu świata jako kierownik działu rozwoju. Spytany jak to możliwe, stwierdził, że służbowym samolotem latał do kraju jak taksówką na zajęcia i na maturę tak samo. Dlaczego nie został na stanowisku kierownika? Nudno, daleko od rodziny, przyjaciół, pieniądze to nie wszystko.

Druga pozycja w CV: praktykant. Co robi praktykant? Wiadomo; przynieś, podaj, pozamiataj. Rzadko kiedy przywiązuje się wagę do tego, by praktykantom cokolwiek pokazać. Kolega szanowny pisze, że był koordynatorem zespołu sprzedażowego, pozyskiwał nowych klientów, budował wizerunek marki. Rozprawiał mi o największych markach z jakimi podpisywał kontrakty na grube tysiące jako praktykant.

Przechodzimy do wykształcenia. Maturę kolega zrobił faktycznie, w terminie jak wyżej, w słynnej szkole "3 za 3", musieli go tym prywatnym samolotem transportować widocznie no. Bogatemu to nawet diabeł dzieci kołysze. Wcześniej skończył zawodówkę w branży, więc myślałem może tu jakoś mnie zaskoczy pozytywnie. Cóż, podstawowe pytanie w branży elektrotechnicznej: gdzie się kończy instalacja elektryczna? Kolega wiedział, ale zapomniał. Dawno przy elektryce nie robił, a robił chałturki, tylko już pół roku temu było, to z głowy wypadło. No ale jeszcze pół roku temu był na drugim końcu świata jako kierownik, to gdzie on robił te chałturki? A może rok temu? No rok temu też był kierownikiem. Dobra nieważne, robiłem.

Coraz bardziej zaplątany w zeznaniach chłopak, przechodzimy do umiejętności. Doświadczenie w prowadzeniu pojazdów, prawo jazdy zrobione dwa tygodnie temu. Cóż, 30 godzin w Fiacie Punto nie można nazwać doświadczeniem. Kolega broni się, że tam w pracy jeździł Dodżem Hemi służbowym po kilka godzin dziennie. Ale ten cały Hemi to model auta tak? Tak tak tak, automat.

Nie wytrzymałem w końcu i kazałem wyjść pajacowi, bo to co napisał w CV to brednia, strata czasu i jego, i mego. Firma, w której był rzekomo kierownikiem nie istnieje. Firma, gdzie był praktykantem to jednoosobowa spółka z siedzibą w mieszkaniu. Mitoman mitomanem, a teraz proszę państwa najlepsze - kolega sympatyczny mieszka w tym samym bloku co ja, kilka klatek obok. Zaciekawił mnie jego zawodowy życiorys biorąc pod uwagę to, że go widziałem dzień w dzień pod blokiem. Ten samolot to chyba niezłe przyspieszenie miał skoro tak. Także no matura, zakupy dla mamy i bycie kierownikiem w firmie widmo. A i widziałem raz jak odjeżdżał eLką spod bloku, żabką ruszał przez pół ulicy. Także ten cały Docz Hemi to też musiał być chyba z napędem na nieistniejące koła.

Co ludzie mają w głowach, by tak zawzięcie kłamać, to ja nie wiem. Brak słów, szkoda gadać.

Skomentuj (31) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 232 (262)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…