Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#78114

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Nie wiem, czy tylko ja przyciągam takich ludzi, czy może mnie prześladują.
Ogólnie nie jest to bardzo piekielne, ale strasznie mnie irytują takie osoby. Opiszę trzy przypadki, we wszystkich bohaterkami były jakieś przypadkowe starsze panie [sp].

1. Mama ma firmę cateringową. Akurat przygotowywała kotlety, jak zabrakło jej bułki tartej, byłam wtedy na mieście, więc podjechałam do jednego z marketów. Zabrakło koszyków, a wózka nie chciało mi się ciągnąć po 5 torebek bułki, więc je zagarnęłam i idę do kasy. Stanęła za mną starsza pani, z pozoru normalna kobitka, ale chyba brakowało jej kontaktów, albo wścibstwo wzięło górę.

sp: Ooo... A co to tam pani do brzuszka przytula? (wtf? nie wiem, czemu takie zdrobnienie, które zazwyczaj kieruje się do dzieci, albo ciężarnych, dodam, że ani nie jestem w ciąży, ani nie mam zaokrąglonego brzucha, który wyglądałby na ciążowy).
ja: Bułka tarta (myślałam, że to ją usatysfakcjonuje, i nie chciałam być nie miła, czy coś).
sp: A to aż tyle? A po co?
ja: To dla mamy. Chciała to kupuję.
sp: No nie wiem, nie wiem...

Też nie wiem, o co jej chodziło, ale na szczęście akurat kasjerka skończyła mnie kasować, więc szybko zapłaciłam i się ulotniłam.

2. Mama miała imieniny. Mamy w domu taką "zasadę", że na imieniny kupujemy jakiś alkohol (dla mamy akurat zawsze jakiś likier typu Baileys i wzmacniane wino czerwone) a nie jakieś duże prezenty. Akurat się złożyło, że tata musiał wyjechać dzień przed i nie miał kiedy mamie kupić prezentu, w takich wypadkach ja kupuję prezent od niego i od siebie.
Idę do marketu, mają duży wybór, ładuję dwie butelki do koszyka, do tego torebki (więc było widać, że to na prezent). Za plecami słyszę:

sp: Boże... taka młoda, a już w alkohol popadła. Jak tak można.

Nie chciało mi się tego nawet komentować. Odeszłam do kasy kręcąc głową, ale z tyłu słyszałam, jak jeszcze powtarza coś w tym temacie do męża.

3. Miałam odebrać paczkę (też dla mamy, może to jednak jej wina, czy jakieś fatum :P). Musiałam zapłacić gotówką, a że cena dość duża, musiałam jechać do bankomatu. W tym banku maszyny są na zewnątrz, przed wejściem, ale nie przy samym chodniku. Bankomat wysuwa już pieniądze, gdy słyszę za sobą:

sp: Ło matko! Tyle piniendzy na raz wybiera (akcent zachowany). A na co tyle pani? Okradną jeszcze i będzie!
ja: Przepraszam, ale to chyba nie jest pani sprawa (no po prostu nie mogłam już tego nie skomentować).

sp spojrzała się na mnie krzywo i coś tam jeszcze sapnęła, jak odchodziłam.

Czy tylko ja mam takie sytuację? Może to nie być piekielne, ale naprawdę dla mnie to jest mega irytujące.

Skomentuj (25) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 160 (240)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…