Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#78132

przez ~Matylka ·
| było | Do ulubionych
Mam ja koleżankę (K1) z którymi poszłam na kurs prawa jazdy w jednym czasie. A właściwie dwie,ale o jednej będzie to historia. Dwie z nas udały się do jednej szkoły jazdy, a jedna(K2) do innej.
Ja i koleżanka z jednej szkoły rozwlekłyśmy swój kurs na półtora roku (zaraz po nauce teorii wyjechałyśmy z kraju) ta trzecia kurs kontynuowała.
Ja i K1 w końcu kurs skończyłyśmy, poszłyśmy na egzamin, egzamin zdałyśmy szybko (jak na polskie standardy), bo za drugim razem, a K2 próbuje zdać od końca 2015 roku. Ma za sobą (na dzień dzisiejszy) 17 nieudanych prób praktyki i za ósmym razem zdała teorię.
Kilka dni po zdaniu mojego egzaminu K2 dzwoni do mnie z gratulacjami. Rozmowa wygląda mniej więcej tak:
K2: Heejaaaaa, słyszałam że prawko zdałaś. K1 mówi, że bezbłędnie i wszystko cud miód. Kujon! Ale nie gratki, to super-hiper zajebiście. Za którym razem?
Ja: No cześć, tak zdałam. Za drugim. Zdałabym za pierwszym, jednak miała miejsce sytuaja nie z mojej winy co sam egzaminator mi powiedział, że egzamin byłby pozytywny, bo wracaliśmy już do WORDu, ale takie są przepisy. Ale najważniejsze, że się udało.
K2. Taaa....No fajnie, fajnie. Gratki i teges...To komu OBCIĄGNĘŁAŚ, żeby zdać?
Ja ( w niemałym szoku) Nikomu. Nauczyłam się tak jeździć by zdać?
K2: Matyldzia daj spokój...ja to w pełni rozumiem i popieram! Sama bym tak zrobiła, ale chyba się nie da. Temu pytam jak tobie się udało?
JA: Mówię ci przecież - poszłam, zdałam placyk, wyjechałam na miasto i wróciłam. To nie takie trudne, jak zostaniesz dobrze nauczona.
K2: Przestań mi tu pier###lić o nauce, bo ja wiem jak to wygląda. Tylko, że nie myslałam, że ty taką su### jesteś. Ja bym ci powiedziała. Co ty ku## myślisz, że ja mam nieograniczone budżety na to? Powinnam zdać od razu, bo jestem od ciebie ładniejsza, szczuplejsza, znacznie lepiej jeżdżę i jestem od ciebie mądrzejsza*.
Ja: Niezła fala pochlebstw i skromność. Widziałam jak jeździsz i wcale nie jeździsz dobrze**. Jedyne co mogłabym zrobić to dać ci numer do mojego instruktora, bo uczy świetnie, ale jak ty masz się tak zachowywać przy nim, to nie zamierzam psuć swojej opinii w jego oczach.
K2. Dobra, weź spier### jeb####y lachociągu. Zdam bez twojej łachy dzi##ko!
I się rozłączyła.

*Ja wiem, że wykształcenie nie jest równoznaczne z inteligencją, ale jednak kończąc studia, mając dwa inne tytuły i przynajmniej podstawową wiedzę z zakresu różnych dziedzin (bynajmniej robienia tipsów) to egoistycznie uważam, że jestem mądrzejsza o wiele, od dziewczyny która z wielkim trudem skończyła gimnazjum, a do liceum dla dorosłych chodziła tylko dlatego, że było łatwiej. Matury nie zdała (sześciokrotnie poległa z matematyki i dwa razy na maturze językowej), nie pracuje, nie robi nic ze sobą, poza dbaniem o linie, bo faktycznie jest szczuplejsza. :)

** Nie uważam też, że jeżdżę doskonale i prawo jazdy odebrało mi rozum. Nie, jeżdżę jak każdy świeżak, nie wszystko jeszcze umiem zrobić, staram się jeździć rozsądnie i z głową, nawet jeżeli czasami jadę 40 km/h w ograniczeniu do 50 podczas gdy inni pomykają po 60km na tej samej drodze, ale to osoba, która oblewała egzaminy na takich rzeczach:
- Jedenastokrotne zgaśnięcie silnika (egzaminator jej powiedział, że egzamin już oblała, ale zapłaciła za tę godzinę. W końcu się poddał i kazał jej przesiąść);
- Oblany łuczek trzykrotnie. Raz jej słupek "wyskoczył", raz zatrzymała się za kopertą (prawie na murowanej ścianie kilka metrów dalej) i raz, bo samochód jej zgasł;
- Wjechała pod prąd (nie na jakiejś trudnej, nieprawidłowo oznakowanej drodze na wygwizdowie. Na największym skrzyżowaniu w mieście, gdzie ruch jest naprawdę duży przez cały dzień);
- Prawie zabiła pieszego. Na pasach, na zielonym świetle;
- Cyt. "c*uuj rowerzysta" jej wyjechał. Z drogi z pierwszeństwem;
- Wymuszanie pierwszeństwa;
-Nieprawidłowe sygnalizowanie manewrów (lub ich brak);
I jeszcze kilka innych mniejszych czy większych głupot. Jest to osoba, która wyjeździła około 100 godzin, a samochód czasami jej skacze jak żabka i co chwilę gaśnie (z nerwów :D) zupełnie jakby w tej L-ce był kursant, który ma swoje pierwsze godziny jazd.

Straciłam ja tę osobę "znajomą" i wcale nie żałuję. Zastanawia mnie skąd u niej przekonanie, że mogłabym w taki sposób zdać jakikolwiek egzamin albo zdobyć cokolwiek innego. Doskonale zna moje poglądy w tym temacie, bo (może naiwnie) wierzę, że wiele da się osiągnąć odpowiednim zawzięciem, wysiłkiem i pracą nad samym sobą. Za to znajoma nie miałaby problemu by osiągać korzyści w taki sposób, bo przecież to łatwiejsze, jak często podkreśla.

OSK i egzaminy

Skomentuj (19) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 32 (104)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…