Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#78246

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Mam dwa samochody. Jeden dość nowy, z 2014 roku, i drugi, dokładnie ten sam model, ale dwie generacje starszy, z 1998 roku. Nowszym jeżdżę ja, a starszy po kupnie nowego zostawiłam dla męża, który wychował się na starówce dużego miasta, u niego w rodzinie nigdy nie było samochodu, więc dopiero niedawno zrobił prawo jazdy, bo dopiero teraz mu jest potrzebne. Sam chciał, żeby zacząć jeżdżenie od starszego wozu, którego mniej szkoda.

Mam też wąsatego wujka, mogącego służyć za archetyp Wujka Janusza. Jest to zasadniczo człowiek niezwykle przyjacielski, wielkoduszny i o dobrym sercu. Z drugiej strony jednak jest też uparty, ma swoje mądrości i zawsze czuje się w obowiązku wygłosić porady i uwagi, o które nikt nie prosił. Szybciej mówi, niż myśli.

Ostatnio, przy wielkanocnym śniadaniu, zapytał czemu przyjechaliśmy starym samochodem, a nie nowym. Mąż na to, że on chciał prowadzić, by zdobywać jak najwięcej doświadczenia, a nowym się jeszcze boi.
Wuj Janusz spurpurowiał i nawrzeszczał na mnie, że jak to możliwe, że terroryzuję męża, bo w "prawdziwej polskiej rodzinie nie może być tak, że mąż ma gorszy samochód od żony". Według Wuja "samochód jest wyznacznikiem statusu społecznego i głowa rodziny powinna mieć samochód lepszy od żony". I następnie ochrzanił mnie, że wydaję wspólne pieniądze na samochód dla siebie, a mężowi każę jeździć gruchotem.

Patrzcie jak fajnie i łatwo skomentować i przeprojektować życie innych osób, mimo, że nic się o tym nie wie. Już odpuściłam tłumaczenie, że samochód kupiłam na moją osobistą firmę, więc nie był za wspólne pieniądze, bo pewnie bym się nasłuchała jak jest możliwe, że małżonkowie mają coś osobnego...

rodzinka

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 162 (168)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…