Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#78322

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Wiosną zeszłego roku postanowiliśmy zmienić miejsce zamieszkania. Wieś spokojną, wieś szczęśliwą zamieniliśmy na średniej wielkości miasto, a co za tym idzie dom, na mieszkanie. Wraz z nami, z musu, miejsce zamieszkania zmieniła nasza ferajna; kot i dwa średniej wielkości psy.

Pierwsze tygodnie mijały względnie spokojnie. Sierściuchy przyzwyczajały się do "osiedlowej trasy spacerowej", a my do egzystowania z sąsiadami nad i pod nami. Początek kolejnego tygodnia nie był już tak "kolorowy".

W poniedziałek o 7 rano obudził mnie dzwonek do drzwi, przekonana, że Czworonożni wracają z Panem "zapomniałem kluczy" ze spaceru, zwlekłam się z łóżka otworzyć drzwi. Po otwarciu wita mnie nie zadowolona mina "Pana Administratora". W wielkim skrócie dowiaduje się, że sąsiedzi się skarżą. A na co? Na Sierściuchy. Że siedzą w domu i wyją. Nie chodzą na spacery, mieszkają na balkonie, nie jedzą nie piją, na pewno załatwiają swoje potrzeby w mieszkaniu i w ogóle armagedon. Pan kończąc swój monolog pyta gdzie winowajcy? Ano na spacerze. Nadal nie zadowolony "inspektor" opuszcza mieszkanie.

Wtorek, pracuję w domu, ferajna leniwie wyleguje się na łóżku obok. Okolice południa, dzwonek do drzwi. Niczego nie podejrzewając, idę otworzyć. Za drzwiami dwóch panów policjantów, za nimi dwóch panów w cywilu. Dostali zgłoszenie, że znęcamy się nad zwierzętami. Muszą sprawdzić. Panowie za nimi okazują się inspektorami z Wojewódzkiego Inspektoratu Weterynarii. Zapraszam do środka. Panowie Inspektorzy oglądają kota, psy, fotografują zwierzyniec jak i wszelakie ich dobra łącznie z zabezpieczeniem okien. Godzinę później mam w ręce protokół inspekcji. Wszystko jest w najlepszym porządku. Wracamy z ferajną do swoich zajęć.

Środa mija w ciszy i w spokoju.

Czwartek wita nas powtórka z poniedziałku. 7 rano, za drzwiami główny administrator osiedla. "Jest skarga. Znęcamy się nad zwierzętami". Przedstawiam protokół z inspekcji, a miły pan zaprasza mnie na kawę do budynku administracji, w celu sporządzenia notatki i skserowania w.w.

Piątek rano wychodzę z czworonogami. Pod klatką spotykam panów ze Straży Miejskiej. Pod wpływem przeczucia i niewyparzonego jęzora, pytam czy czasem nie mają zamiaru nas odwiedzić. Mają. Wchodzimy na górę i jak poprzedniego dnia. Protokół, zaproszenie do siedziby SM, notatka i ksero.

Weekend mija szybko i spokojnie. Poniedziałek nie przynosi niespodziewanych wizyt. Po palącym wzroku sąsiadki zaczynamy się domyślać kto zgotował nam takie atrakcje.

Wtorek do południa odwiedza nas dzielnicowy. Sytuacja jak wyżej. Protokół, zaproszenie na komendę etc. W środę jedziemy na komendę, mamy notatki z interwencji. Wszystko jest prawidłowo. W końcu powinien być spokój.

Wracamy do życia.

Wczorajszy piątkowy poranek sprawia, że przeżywam deja vu. 7 rano dzwonek do drzwi. Nowo zatrudniona Pani Administrator dostała zgłoszenie, że znęcamy się nad zwierzętami. Zaczynam obawiać się poniedziałku.

sąsiedzi

Skomentuj (18) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 246 (260)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…