Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#78336

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Dorabiam sobie jako webmaster. Oczywiście każde zlecenie podparte jest umową pisemną, która aktualnie zajmuje dwie strony A4 i ze zlecenia na zlecenie wydłuża się.

Wypisane jest w niej pełny cennik, lista czynności, które podlegają dopłacie (np. duże zmiany w kodzie/grafice), uwzględniona jest wzmianka o opłacie za użycie płatnej grafiki czy fonta i dużo, dużo więcej. Ludzie, z którymi pracuje jednak bardzo często okazują się bardzo kreatywnymi Januszami Byznesu, więc umowa poszerza się z czasem o coraz bardziej absurdalne punkty. A oto kilka najczęstszych piekielności z jakimi się spotykam.

1. Bardzo częsta sytuacja, którą opiszę na przykładzie z zeszłego miesiąca. Zwróciła się do mnie pewna pani zarządzająca zakładem fryzjerskim. Chciała abym zaimplementował plugin facebooka do ich strony internetowej.

Sprawa szybko załatwiona, pieniądze zainkasowane, koniec tematu. Po tygodniu dostaję wiadomość email od tej samej pani [P]:

[P]: "Witam. Chciałabym zmienić wygląd strony. Czy możemy na pana liczyć?"

[Ja]: "Oczywiście, jutro przyjdę, zobaczę co trzeba zrobić i mniej więcej wycenię."

[P]: "Ale jak to wycenię? Pan mi robił tego facebooka, więc powinno być za darmo."

[J]: "A jak pani zatrudnia hydraulika żeby wymienił pani uszczelkę w zlewie, to za tydzień wymaga pani od niego żeby wymienił za darmo całą instalację wodną w domu?"

[P]: "To nie to samo..."

Właśnie to jest ku**wa dokładnie to samo...

2. Druga sprawa, kolorystyka strony. Siedzę w tej branży już dobre osiem lat i chcąc nie chcąc mam dość dobre wyczucie kolorów. W tej kwestii z facetami nie mam problemów. Zwykle słyszę coś w stylu: "Łe panie jakieś niebieskie, byle do logo pasowało i było ładne."

Dopiero z kobietami zaczyna się problem. Na wstępie najczęściej słyszę tak niestworzone kolory jak "piaski oceanu" czy "burgund wchodzący w niebieski z domieszką zielonego". W takim wypadku wysyłam im link do prostego generatora kolorów RGB. A gdy tylko po wielu mękach wytłumaczę im jak on działa otrzymuję najdziwniejsze połączenia jakie możecie sobie wyobrazić.

Dla mnie na pierwszym miejscu jest pani, która zażyczyła sobie stronę w kolorach fioletowym (#BE00E5) i różowym (#FF94F1) z białą czcionką. Oczywiście nie chciała słyszeć o jakiejkolwiek zmianie, a gdy zobaczyła już gotową stronę była załamana. Oczywiście cała wina spadła na mnie i pani nie chciała słyszeć o dopłacie za zmianę kolorystyki.

3. Dalej reklamacje. Jestem tylko człowiekiem, więc zawsze mogę popełnić błąd przez który strona może się całkiem posypać. Dlatego zawarłem w umowie punkt, który mówi, że w takim przypadku dokonuję naprawy za darmo.

Na całe szczęście rozwinąłem ten punkt o stwierdzenie: "Jeśli kod nie był modyfikowany przez osobę trzecią". Zwykle gdy ktoś dzwoni z reklamacją słyszę: "Łe panie. Syn w technikum informatycznym jest i mi chciał bajerancki kursor na stronie ustawić i jakąś muzyczkę w tle.

A tu strona nie działa. Pan MUSI to naprawić.". Aż się dziwię, że ci ludzie sami się przyznają, że ktoś w kodzie grzebał...

4. Pan se w "siwi" wpisze. W tym przypadku są dwa typy ludzi. Pierwsi gdy tylko usłyszą o zapłacie za usługę, której wykonanie zajmuje mi w zależności od złożenia projektu od 30 do 100 lub więcej godzin, stwierdzają, że mnie powaliło iż za taką pierdołę ŻĄDAM zapłaty, od razu zrywają kontakt lub zaczynają gadkę o CV.

Druga grupa jest bardziej niepozorna. Każdą wzmiankę o zapłacie kwitują krótkim "Yhy, tak, tak...". Problem zaczyna się gdy praca jest skończona i należy zapłacić. Na szczęście umowa podpisana i nie ma zmiłuj.

5. Panie mi się nie podoba. Poprawiaj pan! Wspomniałem, że w umowie zawarte są punkty dotyczące dopłat za duże zmiany w projekcie. Bardzo często jest tak, że zleceniodawcy tak jakby mieli w dupie co robię. W trakcie pracy wysyłam im postępy moich prac z pytaniem czy wszystko jest dobrze.

Zwykle albo nie dostaję na nie odpowiedzi, albo sprowadzają się one do: "Jest dobrze." Na koniec jednak taki typ wyskakuje z krzykiem i oskarża mnie o to, że spieprzyłem i mam za darmo zrobić to od nowa. Wtedy pokazuję mu umowę i historię maili, w których aprobował moją pracę.

Wypisałem tutaj najczęściej występujące sytuacje w mojej pracy w kontakcie z klientami. Jeśli historia się spodoba to przybliżę wam kilka co ciekawszych historii jakie mnie spotkały. A nazbierało się tego dużo :)

Skomentuj (25) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 350 (368)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…