Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#78423

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pod poprzednią historią o moich perypetiach z klientami w niecałe 24 godziny uzbierało się 207 ocen pozytywnych i 0 negatywnych. Normalnie poszedłem na rekord :D Mam nadzieję, że i ta anegdotka z życia webmastera przypadnie wam do gustu.

Zgłosiła się do mnie właścicielka prywatnego przedszkola z prośbą o zaprojektowanie i wykonanie strony internetowej. Jej pomysł na stylistykę uznałem za naprawdę świetny. W skrócie, całość miała wyglądać jakby była narysowana przez dzieci kredkami na kartce w grube linie. Poza tym zaproponowała żeby to dzieci same stworzyły grafikę na header strony. Przystałem na ten pomysł i kilka dni później pojawiłem się w przedszkolu.

Dzieci jeden po drugim podchodziły do laptopa i na płótnie o wielkości 1000px x 350px rysowały co im tylko przyszło na myśl. Ja jedynie wskazywałem im gdzie mniej więcej mają rysować, żeby zostało miejsce na nazwę przedszkola (napisaną oczywiście fontem a'la Comic_Sans, a jak! :D). I tak obrazek powoli wypełniał się ludzikami, drzewkami, słoneczkami, motylkami i wszelkimi innymi ami. Na koniec zostałem poczęstowany ciastkiem i szklanką mleka (poczułem się jak Św. Mikołaj :D) i już mogłem zabierać się do pracy. Mając gotowy header mogłem tworzyć resztę designu strony, dopasowując go do gotowej grafiki. Następnie tylko kodowanie oraz programowanie strony. Efekt końcowy został entuzjastycznie zaakceptowany i strona ruszyła.

Jakiś miesiąc później przeglądając skrzynkę mailową trafiłem na wiadomość, która pozwolę sobie zacytować w niezmienionej formie (serio to jest kopiuj wklej z mojej skrzynki odbiorczej):

"Co pan za eyesore zrobił. Ja sobie nie życze takich takich rzeczy w moim kindergarten. Raptem pół roku w polish nie byłam. A tu takie rzeczy się dzieją. Te buchomazy mają zniknąć now."

Prawdę mówiąc nie miałem pojęcia co myśleć o tej wiadomości, więc po prostu ją zignorowałem. Kilka dni później odebrałem telefon od kobiety, dla której robiłem stronę internetową. Okazało się, że jej mama w połowie sfinansowała to przedsięwzięcie i kategorycznie życzy sobie zmiany headeru na stronie. Najlepsze, że póki nie usłyszała, że ta grafika jest dziełem dzieciaków, to rozpływała się nad wyglądem strony...

Efekt jest taki, że w miejsce headera stworzonego przez dzieci, straszy słabo wykadrowane zdjęcie przedszkola ozdobione napisem dodanym w paintcie. Naprawdę szkoda zaangażowania podopiecznych przedszkola i mojej pracy.

A na dokładkę Pani Mama już po "edycji" strony wysłała mi kilkanaście maili grążąc prawnikiem i żądając zwrotu pieniędzy, gdyż to dzieci zrobiły stronę, a nie ja. Aha :)

Skomentuj (28) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 289 (317)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…