Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#78455

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Studenckiego mieszkania ciąg dalszy.

Ogólnie nie narzekam aż tak bardzo, jak już wspomniałam - mieszkam z rodzinką. Jednak zdarzają się czasem zgrzyty, a w dzisiejszej sytuacji to ja wyszłam na piekielną w oczach mojej przyszłej szwagierki, powiedzmy W.

Jestem dumną posiadaczką naturalnych, gęstych loków. Czasem słyszę od przypadkowych przechodniów głosy zachwytu, to zawsze jest miłe ;). Zdarzały się też sceny zazdrości (głównie ze strony koleżanek), "oskarżanie" mnie o trwałą, używanie lokówki itp.

W. należy do tej drugiej grupy osób, jednak po kilku miesiącach mieszkania razem, miała nie raz, nie dwa okazję zobaczyć, że nie używam żadnych lokówek. Wiadomo - używam kosmetyków i szamponów do loków. Ostatnio dostałam w prezencie od mojej kochanej fryzjerki jakiś preparat, który miał zagwarantować większą puszystość, jeszcze nie miałam okazji z niego skorzystać (ze względu na twardość wody ostatnio muszę trochę odżywić włosy). Co ważne - przewidywane użycie TYLKO dla loków. Wszystkie szampony itp. są we wspólnej kabinie prysznicowej, na półkach przydzielonych do właścicieli.

W. miała dzisiaj rozmowę kwalifikacyjną. 7 rano, dobijanie do mojego pokoju. Wrzask, płacz, histeria. Otwieram drzwi, bo jeszcze chwile i głowa by mi eksplodowała, a tam... W. na głowie miała coś co przypominało bocianie gniazdo, do tego mnóstwo supłów i "kołtunów". Po wyrazie jej twarzy widziałam, że sprawa jest POWAŻNA, więc powstrzymałam wybuch śmiechu.
Otóż wspaniałomyślna W. (posiadaczka długich, prostych włosów) stwierdziła, że jeśli wieczorem podczas kąpieli użyje PO TROCHĘ WSZYSTKICH moich szamponów i odżywek, to rano obudzi się z cudownymi lokami, idealnymi na rozmowę kwalifikacyjną.
Aż powstrzymam się od prośby odkupienia mi dwóch odżywek (zużyła końcówki), bo uważam że dostała już niezłą nauczkę :D

Na rozmowę nie poszła, w domu cisza jak makiem zasiał, słyszałam tylko jak przez telefon żali się matce i mojemu kuzynowi, że PRZEZE MNIE straciła pracę. W kuchni "przypadkiem" rozbiła mój ulubiony kubek (prezent od narzeczonego, ręcznie zdobiony) i podobnie "przypadkowo" podczas otwierania lodówki, wypadło jej na podłogę moje zamarynowane na dzisiejszy obiad mięso. Nie pytając o pozwolenie, wzięłam z lodówki jej mięso. A i jeszcze wcześniej zarządziła, żebym moje szampony itp. chowała u siebie w pokoju, bo jeszcze jej się pomyli. Już biegnę :D

studenci włosy dom rodzina

Skomentuj (18) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 230 (244)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…