Mam problemy z błędnikiem, co mniej więcej objawia się tym, że czasem tracę równowagę i, mówiąc ogólnie,"zataczam się".
W pracy podaję klientom towar osobiście i, siłą rzeczy, poruszać się muszę. Tak sobie obsługuję i nagle łup, prawie się przewróciłam. Trudno, nie pierwszy i nie ostatni raz. (K)lientka popatrzyła na mnie dziwnie i pyta:
(K:) Czy pani nie jest przypadkiem pijana?
(Ja:) Przepraszam, ale czasami po prostu mam tak, że tracę równowagę.
(K:) Ja jednak poproszę o numer kierownika.
W sumie to zdziwiona, ale pewna swojej nieskalanej niewinności, podałam ten numer, a rzeczona osoba wyszła. Nie minęło pół godziny, gdy do sklepu wszedł kierownik w asyście owej kobiety, a w dłoni trzyma alkomat. Ja walnęłam takie trochę zdziwko i pytam, o co chodzi. Na to on, że pani ma wątpliwości co do stanu mojej trzeźwości i musimy to sprawdzić. No to dobrze, dmuchnęłam i, oczywiście, 0.00.
Kierownik ucieszony, ja dalej niedowierzająca, a pani:
(K:) Ja tego tak nie zostawię! Panu się zepsuło to urządzenie! Pan kryje alkoholiczkę!
I wyszła, jak się okazało nie na długo. Wkroczyła w asyście policji. Sytuacja tak jak wcześniej z kierownikiem, z takim samym finałem.
Wytłumaczyłam panom, jaki mam problem i dlaczego czasem zachowuję się tak, a nie inaczej. Panią (czerwoną ze złości, że w czynie społecznym nie wskazała kolejnego utajonego alkoholika) wyprowadzili.
No tak, najlepiej zaszufladkować i spokój.
W pracy podaję klientom towar osobiście i, siłą rzeczy, poruszać się muszę. Tak sobie obsługuję i nagle łup, prawie się przewróciłam. Trudno, nie pierwszy i nie ostatni raz. (K)lientka popatrzyła na mnie dziwnie i pyta:
(K:) Czy pani nie jest przypadkiem pijana?
(Ja:) Przepraszam, ale czasami po prostu mam tak, że tracę równowagę.
(K:) Ja jednak poproszę o numer kierownika.
W sumie to zdziwiona, ale pewna swojej nieskalanej niewinności, podałam ten numer, a rzeczona osoba wyszła. Nie minęło pół godziny, gdy do sklepu wszedł kierownik w asyście owej kobiety, a w dłoni trzyma alkomat. Ja walnęłam takie trochę zdziwko i pytam, o co chodzi. Na to on, że pani ma wątpliwości co do stanu mojej trzeźwości i musimy to sprawdzić. No to dobrze, dmuchnęłam i, oczywiście, 0.00.
Kierownik ucieszony, ja dalej niedowierzająca, a pani:
(K:) Ja tego tak nie zostawię! Panu się zepsuło to urządzenie! Pan kryje alkoholiczkę!
I wyszła, jak się okazało nie na długo. Wkroczyła w asyście policji. Sytuacja tak jak wcześniej z kierownikiem, z takim samym finałem.
Wytłumaczyłam panom, jaki mam problem i dlaczego czasem zachowuję się tak, a nie inaczej. Panią (czerwoną ze złości, że w czynie społecznym nie wskazała kolejnego utajonego alkoholika) wyprowadzili.
No tak, najlepiej zaszufladkować i spokój.
sklepy
Ocena:
247
(291)
Komentarze