Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#78611

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Czytałam tu wiele historii, w których opisywano państwową służbę zdrowia. Chcę zatem napisać coś o tej prywatnej – słono płatnej.

Pracowałam swego czasu w korporacji, która wykupiła dla swoich pracowników pakiety medyczne w znanym, ogólnopolskim prywatnym centrum medycznym.

Od kilku dni boli mnie głowa. Nie to, żebym umierała, raczej tak ćmi, prawa skroń. Da się żyć, ale ciężko. Wytrzymałam kilka dni. W końcu postanowiłam iść do neurologa.

Zapisuję się, idę. Neurolog mnie bada. Maca boląca łepetynę, miętosi szyję, puka w kolana, łaskocze podeszwy stóp. Czemu boli łepetyna – wciąż nie wiadomo.

Neurolog bada mi ciśnienie. Ukazuje się... 170/110! Ale jak? Czemu? Całe życie miałam książkowe 120/80, nawet w końcówce ciąży, gdy przytyłam ponad 40 kilo. Zawsze 120/80.

Neurolog diagnozuje przyczynę bólu głowy – nadciśnienie. Wysyła mnie do gabinetu zabiegowego na zbicie ciśnienia. Dostaję lek na obniżenie ciśnienia. Czekam. Dostaje drugą dawkę. Czekam. Neurolog nie pozwolił wypuścić mnie z kliniki, póki ciśnienie nie zejdzie do normy, bo takie wysokie mi zagraża. Nie znam się, nie dyskutuję. Ból głowy jakiś lżejszy, ale nie mija.

Ciśnienie schodzi do odpowiedniej normy. Mogę sobie iść. Recepta na lek obniżający ciśnienie oraz zalecenie zakupu ciśnieniomierza i regularnego badania ciśnienia dwa razy dziennie. Gruba baba, zatem nadciśnienie mieć musi. Ergo – dlatego boli ją łepetyna.

Kupuję ciśnieniomierz i lek. Łepetyna wciąż boli. Zażywam lek – ciśnienie spada. Po kilku godzinach znów rośnie. Zażywam – spada. Potem rośnie. I tak w koło Macieju.

W końcu mam dość. Zapisuję się do internisty, tzw. „zwykłego wewnętrznego”. Idę. Pani doktor po obejrzeniu historii leczenia stwierdza: „ja uważam, że ból głowy nie jest reakcją na nadciśnienie. Uważam, że to właśnie nadciśnienie jest reakcją na ból głowy!”. Zatem trzeba znaleźć źródło bólu głowy. Pani doktor wypisuje skierowanie na rezonans magnetyczny mojej łepetyny.

Zapisuję się i jadę. Wjeżdżam do tuby. Słyszę „bum bum bum, tyk tyk tyk”. Wyjeżdżam po 20 minutach. Pan prowadzący badanie oznajmia, że mam duży krwiak podtwardówkowy w fazie wchłaniania się. Krwiak ten jest przyczyną bólu głowy. Ból głowy zaś jest przyczyną podwyższonego ciśnienia. Przyczyną krwiaka zaś musiał być uraz mechaniczny. Kojarzę walnięcie łepetyną w szafkę kuchenną kilka tygodni wstecz.

Piekielności:
1. „Zwykły” internista rozpoznał trafnie problem - w przeciwieństwie do specjalisty – neurologa.
2. Jak bardzo musiałby cierpieć człowiek skazany na państwową opiekę zdrowotną, gdy na wizytę czeka się 2-3 miesiące, a na specjalistyczne (rezonans) badanie – nawet rok?

słuzba_zdrowia

Skomentuj (23) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 206 (252)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…