Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#78642

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Wracam wczoraj z porannych zakupów, a na mojej wycieraczce siedzi kot. A raczej KOT. Na moje niefachowe oko norweski leśny, wielki i piękny. Wszedł, usiadł obok lodówki i zadysponował śniadanie. Akurat kupiłam kawałek schabu, ukroiłam mu, zjadł. Obejrzał uważnie świnki, okazał im lekceważenie, dokonał inspekcji mieszkania, wskoczył na kanapę i poszedł spać. No fajnie...

Obeszłam wszystkie mieszkania na moim piętrze, piętro niżej i piętro wyżej - nawet jeśli kogoś w domu zastałam, to do kota nikt się nie przyznawał. I zaczęłam mieć problem. Muszę iść do pracy, kota mogę albo zostawić w mieszkaniu (niedobrze, bo jeśli ktoś go będzie szukać, to nie znajdzie), albo wystawić z powrotem na korytarz (jeszcze gorzej, nie wiadomo, gdzie pójdzie, coś mu się może stać). Po namyśle postanowiłam kota zostawić. Pokroiłam resztę schabu, zorganizowałam wodę i prowizoryczną kuwetę, powiesiłam w strategicznych miejscach bloku kartki z krótką informacją i moim numerem telefonu i poszłam.

Kilka godzin później - telefon, dziewczyna szuka kota. Opisała zwierza dość dokładnie, podziękowała za przygarnięcie, umówiłyśmy się na odbiór futrzaka o 18.
18 minęła, potem 19, 20, 21... dziewczyny ani śladu. Telefonu nie odbiera, a o numer mieszkania niestety podczas rozmowy nie zapytałam.

Już zaczynam kombinować, jak sobie życie ułożyć z nowym domownikiem, kiedy wreszcie ok. 22 przyszła. W piżamie, rozpaczliwie zaspana i mocno rozkojarzona, a kiedy weszła, od zapachu trawki aż mnie w nosie zakręciło. Ona przeprasza, wie, że miała przyjść po kota o 18, ale zapomniała (???). Okazało się, że jest kuzynką właścicielki kota, która wyjechała na kilka dni i poprosiła ją o opiekę nad futrzakiem. No to się opiekuje, ale on jest jakiś dziwny i ciągle jej ucieka. Pogadałyśmy chwilę, dziewczyna się żegna i idzie do wyjścia - BEZ KOTA. Zatrzymuję ją w drzwiach - no tak, właśnie się zastanawiała, że chyba o czymś zapomniała... Opadło mi wszystko, pomyślałam, że jeszcze trochę tej opieki i to się może naprawdę źle skończyć dla kota. Zaproponowałam, że może ja bym się zajęła zwierzakiem do powrotu właścicielki - dziewczyna zachwycona, bo on ciągle ucieka i ona go musi szukać, a już jej się nie chce. Poszłam z nią po karmę i kocie akcesoria i kiedy zobaczyłam mieszkanie, przestałam się dziwić, że kot ucieka. Brud, smród, wszędzie pety, puszki i ogólnie pozostałości po ostrym imprezowaniu.
Wzięłam, co miałam wziąć, dostałam numer telefonu właścicielki i poszłam.

Dzisiaj rozmawiałam z właścicielką. Musiała dość nagle wyjechać służbowo za granicę, nie miała kogo akurat poprosić o opiekę nad kotem i kuzynka sama jej zaproponowała pomoc. Kiedy jej powiedziałam, co się dzieje, tak się wściekła, że się telefon prawie do czerwoności rozgrzał. Kuzynkę znała jako grzeczną, dobrze wychowaną i odpowiedzialną dziewczynę mieszkającą z rodzicami, i kompletnie się nie spodziewała takich akcji. Podejrzewam, że kiedy wróci, będzie niezły dym w rodzinie ;)

Skomentuj (36) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 269 (279)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…