Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#78677

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Każdy chyba zna takiego człowieka z gatunku "Ja Wiem Najlepiej". Można ich spotkać w różnych odmianach - "Słuchaj Mnie Bo Wiem Co Mówię", "I Tak Wiem Swoje" i oczywiście "Co Ty Tam Wiesz". I takim właśnie człowiekiem jest mój teść.

Tak się złożyło, że pojechaliśmy w odwiedziny do teścia, bo miał urodziny. Bywamy tam rzadko, ale nie z racji odległości a wyżej wymienionych cech charakteru. Ale jak mus to mus, raz czy dwa razy do roku pojechać wypada.

Pojechaliśmy więc we troje. Ja, mąż i pies. I o psie poniekąd będzie ta historia, bo to właśnie pies był katalizatorem piekielnych zachowań teścia.

Część pierwsza - zasady.
Pies jest duży. Bardzo. 35 kilogramów żywej siły i radości. Niesforny potwornie, dlatego potrzebuje żelaznych zasad. Nieprzestrzeganie ich powoduje chaos i zniszczenia. Teść nie rozumie. Mimo wyraźnych zakazów karmi psa resztkami z talerza. Potem bije psa po głowie bo pies domaga się więcej i wspina się na stół.
Teść ignoruje również zakaz zachęcanie psa do zabawy w domu. Podnieca psa do granic wytrzymałości, bije psa po głowie za przewracanie krzeseł i rysowanie paneli, gdy pies próbuje kopać.

Na moje stwierdzenie, że nie życzę sobie walenia psa po łbie, bo to nie metoda wychowawcza, stwierdza że to tylko pies. A pies ma się słuchać i koniec. Nie rozumie że nauka to proces a w przypadku psa nadaktywnego liczy się konsekwencja, spokój i cierpliwość.
Teść nie rozumie również, że psu absolutnie nie wolno dawać przedmiotów domowych do zabawy, bo pies nie odróżnia co jest nowe a co stare w rozumieniu człowieka. Dał mu stary ręcznik, bo przecież piłka i sznur to za mało. Wieczorem było wielkie larum bo pies rozochocony kawałkiem szmaty rozszarpał ścierki w kuchni pod nieobecność domowników.


Część druga - jedzenie.
Pies jak to pies lubi żreć. Zeżre wszystko. Dosłownie. Pasztet, opakowanie po pasztecie, sałatę, ogórka, banana, no wszystko co jadalne i nie. Ale mojemu psu nie wolno, bo ma chory przewód pokarmowy. Każde większe odstępstwo od ustalonej diety kończy się ostrą biegunką. Ale teść wie lepiej co psu wolno jeść. Moje ostrzeżenia traktowane były jak fanaberia głupiej baby, która oszalała na punkcie psa, więc przez większą część czasu sierść chodził przy mnie na smyczy. Ale tak się złożyło, że musiałam skorzystać z łazienki, mąż gdzieś zaginął a po obiedzie urodzinowym zostało mnóstwo smakołyków, które teść wrzucił wszystkie do miski i dał psu.

Czego tam nie było...i karkóweczka i kiełbasa, papryka ostra i zwykła, tort czekoladowy z orzechami, ciasto z malinami, okrawki wędliny ze śniadania. A to wszystko polane gęstym sosem. Wiecie skąd wiem? Bo stałam pół nocy nad psem i patrzyłam jak z niego to wylatuje. Całe szczęście, że zawsze jesteśmy przygotowani na sensacje żołądkowe (taki model psa) i nie ruszamy się z domu bez kroplówki i specjalnych tabletek dla psów. Niemniej jednak co się psina nacierpiała to jego...
Także na następną wizytę pojedziemy bez psa. Albo wcale.

Rodzina ach rodzina....

Skomentuj (36) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 150 (194)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…