Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#78729

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Po mojej kilkumiesięcznej karierze jako studentka zdążyłam już zauważyć i przyzwyczaić się do tego, że niektórzy profesorowie za przeproszeniem wyżej s*ają niż du*ę mają. Ale to było zwykłe buractwo.

Miejsce akcji: stołówka uczelni.
Miałam pół godziny przerwy między zajęciami, więc stwierdziłyśmy z [k]oleżanką, że pójdziemy do drugiego budynku na jakiś obiad. Pół godziny to niby sporo czasu, ale nie tylko my wpadłyśmy na taki pomysł, więc kolejka była duża. Często się zdarzało, że gdy wchodził jakiś wykładowca, to studenci sami ustępowali miejsca w kolejce, czasem któryś uprzejmie zapytał czy mógłby mu ktoś ustąpić miejsca, a czasem grzecznie stawał i czekał na swoją kolej.

Ale nie [O]NA. Nie wiem kim była, zapewne z innego wydziału. Zamówiłyśmy z koleżanką zupę (dla mnie) i zestaw obiadowy dla niej, z tym że poprosiła zamiast ziemniaków ryż. Dobra, siedzimy, zostało nam kilkanaście minut do końca. Pani zza baru wywołuje mnie po zupę, a chwilę później koleżankę. I tu wkracza Ona.
O - Ooo a ja bym może jednak chciała z ryżem, to sobie wezmę ten zestaw!
K - Przepraszam panią, ale to moje zamówienie...
O - PANIĄ? PANIĄ DOKTOR. To po pierwsze! A po drugie zamówisz sobie następny, ja za ten zapłacę. (płatności dokonywane są z góry).
K - PANI DOKTOR, mam pięć minut przerwy, nie zdążą już przygotować mi posiłku...
O - Ja nie wiem kogo do tej uczelni przyjmują, dziewczyno, TY MASZ OBOWIĄZEK MI USTĄPIĆ!

Zawinęła zestaw koleżanki i poszła w kierunku osobnej sali dla personelu uczelni. Koleżanka poszła za nią, żądając zwrotu pieniędzy za obiad. Dowiedziała się, że Ona nie ma obowiązku oddawać żadnych pieniędzy. Do akcji dołączyłam ja, otworzyłam drzwi od osobnej sali. Siedział tam profesor z naszego wydziału, starszy, wielu wykładowców podchodzi do niego z dużym respektem. Przy nim powtórzyłam, że szanowna pani doktor właśnie dokonała kradzieży i że prosimy z koleżanką o oddanie pieniędzy.
Pani doktor zerknęła na mężczyznę, na nas, spaliła tak zwanego buraka i oddała koleżance 13.40. Ale gdyby wzrok mógł zabijać...

Wróciłyśmy na zajęcia, koleżanka z pustym żołądkiem.

Edit: Gwoli wyjaśnienia; co by nie było gó*noburz w komentarzach: Koleżanka NIE USTĄPIŁA. Kończyła nam się przerwa, więc nawet jeśli pani doktor oddałaby jej obiad, to nie zdążyłaby go zjeść. Więc odzyskanie chociaż samych pieniędzy było jak najbardziej odpowiednie.

uczelnia profesorowie

Skomentuj (50) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 212 (238)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…