Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#78910

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia o namawianiu do oddania krwi przypomniała mi podobną sprzed paru lat.

Wróciłam do domu z zagranicy, po paru dniach dostałam telefon od starej znajomej z liceum, że jakiś kuzyn sąsiada miał wypadek i potrzebna krew.

Ja naprawdę wszystko rozumiałam, rozmawiałam ze znajomą przez ponad pół godziny, ale ona za nic nie mogła pojąć, że przez ostatni rok byłam w Tajlandii (pobyt tam wyklucza z możliwości oddawania krwi na ok. pół roku), a mój chłopak kilka dni przed powrotem do Polski zrobił sobie tatuaż (co też wyklucza).

Siedziałam z telefonem przy uchu, tłumacząc, że nie mogę oddać tej krwi, bo nawet gdybym to zrobiła, to mogłoby to być zagrożenie dla tego chłopaka.

Na koniec oczywiście usłyszałam, że myślała, iż jestem inna, i że mam nie zwracać się do niej z żadną prośbą, bo i tak mi nie pomoże.

Na szczęście i tak nie miałam tego w planach, bo przed jej telefonem nie kontaktowałyśmy się przez dobrych kilka lat.

Na koniec dodam, że, uwaga, chłopak spadł z drabiny i złamał rękę. Zwykłe proste złamanie, nawet nie otwarte. Ręka w gipsie i chłop zdrowy. Ona, gdy usłyszała, że miał jakiś wypadek, wszczęła alarm i obdzwaniała wszystkich znajomych bliższych i dalszych, że szybko trzeba oddać krew, bo on umiera!

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 186 (196)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…