Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#78914

przez ~papaya77 ·
| Do ulubionych
Od 2 lat pracuję jako położna. Ot, skończyłam studia, ale że zdecydowałam się powrócić z wielkiego miasta do swojego jakże przyjemnego małego miasteczka, zatrudniłam się więc w pobliskim szpitalu.

Praca jak to praca. Uwielbiam te maluchy, więc jestem usatysfakcjonowana. Cieszę się też, że mogę pomóc mamom w tych pierwszych chwilach z dzieciaczkiem, że mogę być oparciem podczas porodu i przed nim. Niestety, moje koleżanki z pracy maja troszkę inne podejście. Może jest to spowodowane monotonnością w pracy, w końcu pracują w tym zawodzie kilkanaście lat, ale to nie usprawiedliwia ich zachowania!!

Sytuacja 1:
Na porodówkę trafia 27-letnia pierworódka. Kobieta widać, że wystraszona, w końcu nie wie przez co będzie musiała przejść. Przy skurczach krzyczy wniebogłosy. Nic nie mówię, pozwalam się wywrzeszczeć, widocznie jej to pomaga, a ja od tego tu jestem, żeby pomóc i myśleć o jej komforcie, a nie o swoim. Ale widzę, że moja 50-letnia koleżanka po fachu już się robi purpurowa i wnet jak nie ryknie:
- Czy Ty się k... dzisiaj zamkniesz czy nie??! Drze tego ryja, jakby ją rozrywali!!

Kobieta pochlipuje wiec cichutko, ale przy skurczach znowu decybele w górę.
Koleżanka:
- Hehe, trzeba było k... 9 m-cy wstecz myśleć, to byś się tera nie darła jak opętana...

Mało tego, kobieta jakoś sobie poradziła i po 55 min na świat przyszło maleństwo. No więc dalej zajmujemy się mamą, szycie itd.
Kobieta widać zmarnowana, a koleżanka po wszystkim:
- No to k... zbieraj dupę i na sale, nie bedzim Cię przecież nieśli nie?

Sytuacja 2:
Na KTG trafia młodziutka pierworódka, słabe tętno dziecka, kobieta przestraszona płacze, a moja druga koleżanka po fachu z takim tekstem:
- I czego Pani ryczy? Tera to niech Pani się modli, żeby dziecko żyło! Trzeba było przyjechać szybciej to by się coś jeszcze może dało zrobić , a teraz to nie wiem!! Pani wina, niczyja inna!!

Takich sytuacji jest mnóstwo!! Wiele kobiet po prostu ucieka rodzić do sąsiedniej miejscowości, bo tutaj się boją! Nie rozumiem kompletnie tych starszych położnych, gdzie ich powołanie, chęć pomocy itd. Przecież wiedzą przez co te kobiety rodzące muszą przejść, więc nie wiem skąd w nich tyle jadu.

Nie wstawiam tu całego dialogu, ale ja tych sytuacji nie przemilczam. Zwracam uwagę, tylko pomyślcie sami: ja, 28-letnia pracownica z 2-letnim stażem a one 50+ ze stażem kilkunastoletnim. Zgłaszałam też sprawę do ordynatora, to usłyszałam, że "one tak się droczą, przecież to nie na serio". Złożyłam już podanie do szpitala w sąsiedniej miejscowości... Nie dam rady tak pracować!

słuzba_zdrowia położne poród

Skomentuj (53) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 336 (344)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…