Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#78917

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia nie moja, ale opisana za zgodą kolegi.

Dwa lata temu kolega wrócił z wyjazdowej pracy i zatrudnił się na stałe w jednej z firm w stolicy. Za stałym zatrudnieniem poszła decyzja o zakupie mieszkania. Kolega od początku zdecydował, że nie będzie kupował mieszkania w samej stolicy tylko w obrębie obszaru aglomeracyjnego. Jedynym warunkiem było to, że poza komunikacją autobusową ma być co najmniej pociąg. I o sprzedających będzie ta opowieść.

Mieszkanie nr 1:
Ładne, przestronne, nie wymagające remontu, a jedynie niewielkiego odświeżenia. Mankamentem jest to, że znajduje się na czwartym piętrze bez windy, ale cena przystępna, bierzemy. Dwa dni później dzwoni pan agent z informacją, że sprzedający nie odbiera telefonów i ogólnie nie wiadomo co się dzieje. Kolega podejmuje decyzję, ze w takim razie szukamy dalej, bo on nie będzie czekał aż sprzedający się odnajdzie. A powodem nieodbierania przez pana sprzedającego telefonu było to, że on za te pieniądze (190.000 zł) chciał kupić identyczne mieszkanie (ok. 50 m2) w Warszawie, oczywiście nic nie dokładając (dla osób nieznających cen mieszkań w Warszawie - koszt mieszkania 50 m2 to co najmniej 250-300 tys.).

Mieszkanie nr 2:
Trzy pokoje, ok. 45 m2, trzecie piętro bez windy. W mieszkaniu zalega kurz, żyrandol tak oblepiony pajęczynami, że trudno stwierdzić jaki ma kształt, szafy w zabudowie z powyrywanymi drzwiami. Werdykt: generalny remont, ale mieszkanie w porządku, niezły rozkład pomieszczeń, osobna kuchnia. I taka rozmowa:
- A ile pani zejdzie z ceny?
- Nic.
- Dziękuję, panie Krzysztofie (imię agenta) wychodzimy.

Mieszkanie nr 3:
Trzy pokoje, metraż pod 50 m2, też do wprowadzenia po odświeżeniu. Podoba się, więc kolega przechodzi do konkretów:
- Mogę zapłacić x-20.000 zł.
- Dobrze za tyle mogę sprzedać.
Kolega ucieszony, umawiają się do notariusza na podpisanie umowy i wpłacenie pieniędzy.
- Świetnie, a ile czasu po podpisaniu umowy pani potrzebuje żeby się wyprowadzić? (zwykle ten czas nie przekracza 1-2 tygodni, w ekstremalnym przypadku może się przedłużyć do miesiąca).
- No tak, 2-3 miesiące, ale pół roku byłoby najlepiej.
Tak, pani sprzedawała mieszkanie nie mając się gdzie wyprowadzić i zamierzała zacząć szukać dopiero po tym jak kupujący zapłaci całą kwotę. Podsumowując, kolega miałby mieszkanie z którym nie mógłby nic zrobić przez pół roku, a dodatkowo musiałby płacić za wynajem czegoś dopóki sprzedająca nie raczyłaby się wyprowadzić.

Mieszkanie nr 4:
Dwa pokoje, metraż mniejszy, 40 m2, do kapitalnego remontu. Wreszcie mieszkanie, które ostatecznie kupił, ale nie znalazłoby się na liście gdyby wszystko przebiegło gładko. I do teraz, a historię słyszałam niedługo po zakupie, zastanawiam się kto był bardziej piekielny - sprzedający czy agencja nieruchomości.

Właściciel przebywał za granicą, wszystkie formalności załatwiała na podstawie pełnomocnictw osoba z rodziny, pan przyjechał tylko podpisać umowę. Kolega od początku uprzedzał, że przelew będzie realizowany w części z zagranicznego banku (taki przelew może iść nawet kilka dni). Pan sprzedający nie ma z tym problemu, tak wie, że to wydłuży całą sprawę o kilka dni.

Wielki dzień, podpisanie umowy. Nie, pan sprzedający nie może podać swojego konta z Anglii, do umowy musi być podane polskie konto, bo urząd skarbowy, bo coś tam, coś tam. Kolega przypomina, że do konta powinno być subkonto walutowe żeby nie tracić na przewalutowywaniu. Pan sprzedawca potwierdza, że rozumie i zaciskając zęby wychodzi od notariusza i idzie do pierwszego z brzegu banku żeby założyć konto. Wrócił, konto do umowy wpisane. Kolega przypomina, że część płatności będzie realizowana w euro (pan wrócił z jednym numerem konta) Tak, nie ma problemu, w banku mu powiedzieli, że przelew zostanie przyjęty i nie będzie żadnych opłat (niemożliwe, ale kolega już się nie odzywa, bo sprzedający się coraz bardziej denerwuje). Notariusz przelicza po kursie NBP jaka to będzie kwota (dla tych co nie wiedzą, banki posługują się przy przewalutowywaniu przelewów kursem trochę innym). Po podpisaniu umowy kolega zleca obydwa przelewy i jedzie ze sprzedającym i agentami z agencji nieruchomości na przekazanie lokalu. Protokół podpisany, klucze wręczone.

Dopiero teraz zaczyna się piekielność. Pani, która była ze sprzedającym dzwoni rano do kolegi, że pieniędzy jeszcze nie ma. Kolega uprzejmie przypomina, że przelew został zlecony po południu więc dziś powinien być ten realizowany z Polski, na zagraniczny trzeba jeszcze poczekać. Ok, pani rozumie, rozłącza się.

Następnego dnia rano znów telefon, że pieniędzy nadal nie ma. Kolega już trochę mniej uprzejmie informuje panią, że po pierwsze nie jest stroną umowy, a po drugie on uprzedzał, że przelew zza granicy może iść nawet pięć dni. Pani jeszcze trochę marudzi, ale się rozłącza.

Dzień trzeci, znów telefon z samego rana. Że oni chcą wracać do Anglii, a pieniędzy nadal nie ma. Kolega się uprzejmie pyta z kim ma przyjemność, a potem informuje panią, że nic nie wie na temat umowy, którą rzekomo z nią podpisał. A ponadto uprzejmie przypomina, że przelew idzie do pięciu dni, a minęły dwa.

W dniu czwartym pani milczy.

Dzień piąty, telefon od pani, że kwota przelewu zza granicy jest niższa niż na umowie. Tak, bank przeliczył pieniądze po innym kursie i dodatkowo pobrał opłatę za tę operację. I oni chcą żeby kolega dopłacił różnicę. W tym momencie kolega już nie wytrzymał, powiedział, że z panią rozmawiać nie będzie bo nie jest stroną w umowie i się rozłączył. 15 minut później zadzwonił agent, któremu kolega dobitnie wytłumaczył, że ma dwóch świadków (asystentka i notariusz z jego firmy), którzy w każdym sądzie potwierdzą, że mówił o subkoncie i o tym, że przelew będzie realizowany w euro. Ponadto, ma na umowie zapisane że przelewa tyle i tyle zł a w nawiasie dopisek, że w euro jest to taka i taka kwota przeliczona po kursie NBP z dnia tego i tego. I na taką kwotę ma potwierdzenie przelewu ze swojego banku. A także, że jeśli ktoś jeszcze do niego zadzwoni w tej sprawie to zgłosi próbę wymuszenia. Dopiero wtedy wszyscy dali mu spokój i mógł zacząć remont, ale to temat na osobną historię.

agencja nieruchomości

Skomentuj (48) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 155 (179)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…