Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#78930

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Akcja miała miejsce wiele lat temu.

Miałam wtedy 13 albo 14 lat, właśnie wracałam z przystanku do domu.

Kilka dni wcześniej przeprowadziliśmy się na wieś, więc oczywiście nikogo nie znaliśmy, nikt też nie znał nas. Idę sobie poboczem, aż tu nagle zatrzymuje się auto i jakiś facet pyta mnie, czy znam Kowalską. Odpowiedziałam, że znam, a o co chodzi? Pan powiedział, że jest listonoszem i ma dla Kowalskiej pieniądze, więc mam jej przekazać, bo rzekomo nikogo nie zastał w domu, po czym… po prostu wręczył mi 230 zł. Podstawił potwierdzenie odbioru do podpisania, ja podpisałam, pan odjechał.

Listonosza zupełnie nie zastanowiło, kim ja jestem, jak się nazywam, czy te pieniądze faktycznie oddam Kowalskiej. Nawet nie zwrócił uwagi na to, że podpisałam się jako Nowak, więc można zakładać, że nie jestem z rodziny. Po prostu zaczepił pierwszą osobę na ulicy (w dodatku dziecko) i dał 230 zł.

Tak się składa, że Kowalska to moja mama (mamy inne nazwiska), ja oczywiście oddałam pieniądze, ale co gdyby listonosz trafił na kogoś, kto by ukradł tę kasę? Co by powiedział, że dostarczył pieniądze jakiemuś dziecku, ale nie wie, co to za dzieciak ani jak się nazywa? Co więcej, mama cały czas była w domu i czekała na ten przekaz, listonosz nawet nie pofatygował się do drzwi. Piekielności związanych z tym listonoszem było znacznie więcej (np. nigdy nie dostarczył żadnej przesyłki, nikomu, jeździł autem i rozwoził awiza, a na pocztę było ponad 5 km...), finalnie facet wyleciał w końcu z roboty.

Do dzisiaj zastanawia mnie, czy on był tak leniwy, że ryzykował utratę 230 zł, czy może po prostu aż tak głupi.

poczta

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 157 (169)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…