Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#78984

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pierwszy raz od dłuższego czasu po prostu rozpłakałam się z bezsilności.
W którejś z poprzednich historii pisałam, że miałam małą stłuczkę starym autem po rodzicach. Mam 20 lat, z własnych oszczędności dokonałam ostatnio zakupu pierwszego, "całkiem własnego" auta. Nic wielkiego, ot zwykły "pierdziot" 206. Zainwestowałam też w wymianę kilku części i przeszczęśliwa wyjechałam z warsztatu. Nikt nie dokładał mi ani grosza.

Pisałam też wcześniej, że moi rodzice mieszkają w małym mieście, gdzie wszyscy wszystkich znają.
Wjechałam swoim nowym nabytkiem na ich parking (przy podwórku od bloku, daleko od ulicy głównej; garażów nie ma), siłą rzeczy widziały mnie sąsiadki siedzące na ławeczce. (Wnuczek jednej z nich dostał ostatnio jakieś nowe Audi i rozbił się od razu) i właśnie ona była najbardziej zgryźliwa. "Oo mabmalkin a co to, narzeczony ci prezent sprawił? (słodziutki głos)". Nie, sama kupiłam. "W tym wieku sama? A pieniądze skąd miałaś?" moja sprawa proszę pani, przepraszam ale spieszę się. I poszłam do domu, do rodziców. Jako, że stare auto rodziców jest na warsztacie, tato poprosił żebym pożyczyła im swoje do soboty (dzisiaj). Ok, nie ma sprawy.

W przeciągu tych dni mama do mnie dzwoniła, że sąsiadki za każdym razem gdy np. Idzie wynieść śmieci, głośno z ławeczki komentują "jak to się niektórym powodzi, że dzieci im auta kupują (?!)" Mama raz odpowiedziała coś w stylu, że jej córka przynajmniej potrafi sama o siebie zadbać a nie żeruje na garnuszku rodziców/dziadków.

Wczoraj dzwoni poddenerwowany ojciec. Nie będę Was wdrażać w szczegóły.
Wczoraj rano tato wychodzi, chcąc pojechać do innego miasta; szyba w moim aucie wybita (w środku nie było nic cennego, nawet radia więc wątpię czy to było włamanie), prawy bok zarysowany a na masce narysowany męski narząd rozrodczy.

Na podwórku nie ma kamer, w pobliżu też nie (co zawsze mnie dziwiło, bo powinny tam być, w końcu mieszkańcy tego bloku nie mają garażów). Nigdy wcześniej nic takiego się nie stało, a rodzice mieszkają tam ponad 12 lat. Policja powiadomiona, ludzie z okolicy "przepytani", nikt nic nie widział ani nie słyszał. Tylko sąsiadki jakieś ucieszone. A kiedy wracałam do domu po imprezie o 3 w nocy to pierwsze widziały.

Co mam robić? Jeśli macie jakieś sensowne rady, to proszę. Ja jestem pewna, że to nie było przypadkowe włamanie, to w ogóle nie było włamanie, tym bardziej, że auto stało wśród innych, dużo droższych od mojego. Mam szczęście że mam chociaż ubezpieczenie.
Po prostu mi smutno.

A, jeszcze jedna rzecz. Gdy zapłakana skończyłam rozmowę z policjantami (otoczona wianuszkiem sąsiadek i sąsiadów), któraś z nich rzuciła "nie płacz młoda, BOGACI jesteście to sobie nowe kupisz."

Sąsiedzi chamstwo

Skomentuj (32) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 202 (220)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…