Dwa lata temu byłam z synkiem na oddziale neurochirurgicznym w dużym warszawskim szpitalu. Z nami na sali był też kilkuletni, głęboko upośledzony chłopiec z domu dziecka. Zakonnica, która go przywiozła, mówiła pielęgniarce, że mały ma tendencję do samookaleczania się. Chłopiec spał, a ona wyszła. Jak się obudził to zaczął walić głową w metalowe szczebelki łóżeczka. Poszłam po pielęgniarkę z nadzieją, że może mu jakoś pomoże. Nie było żadnej w pokoju, więc zajrzałam do pomieszczenia socjalnego - siedziało ich tam kilka i rozmawiało o dupie Maryni.
Powiedziałam o sytuacji i w końcu jedna z łaską powiedziała, że zaraz przyjdzie.
Pojawiła się po ponad pół godzinie...
Powiedziałam o sytuacji i w końcu jedna z łaską powiedziała, że zaraz przyjdzie.
Pojawiła się po ponad pół godzinie...
Ocena:
116
(154)
Komentarze