Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#79261

przez ~THEDREEEAM ·
| Do ulubionych
Jestem policjantem z prewencji w jednym ze średnich miast Polski.

Pewnej soboty w południe dyżurny wysłał nas na interwencję, gdzie jeden z sąsiadów (Pan X) zakłócał ład i porządek Pani Y (akurat na posesji z ojcem).

Przyjeżdżamy na podwórko Pani Y i nie trzeba pytać, o co chodzi, bo Pan X wystawił auto z garażu, w nim dwie olbrzymie tuby. Muzyka, hałas (dobra stara techniawa) wali zza płotu tak, że nie idzie rozmawiać, szyby w oknach chyba zaraz wyskoczą.

Pani Y do nas mówi, że ona już tak nie może i chce, żebyśmy z tym coś zrobili. Tłumaczę Pani, że w zaistniałych okolicznościach dla Pana X będzie MKK 500 zł, a jak nie przyjmie, to wniosek do sądu.

Maszerujemy do Pana X i tłumaczymy przez 30 min., że to sąsiedzi, że trzeba się dogadać, że przecież można inaczej, że przede wszystkim rozmowa.

A on wypala, że ma to gdzieś, że on chce do sądu i będzie siedzieć za tych (tu kilka soczystych inwektyw), ale nie popuści, on im jeszcze pokaże.

"Będziecie tu przyjeżdżać często”, powiedział. On już im mówił kilka razy, że pies za głośno szczeka na ich podwórku, że oni psa tresują tak, by szczekał na niego, a jego to drażni i za to się mści (facet raczej normalny, około 35 lat, ale strasznie zawzięty).

No, widzę, że ciężki temat, informuję mężczyznę, że będzie wniosek w takim układzie, no i maszeruję do Pani Y.

Informuję ją, że dla Pana będzie wniosek, że muzykę ściszył, no i że to będzie wszystko na razie.

A Pani na nas w krzyk, że po co przyjechaliśmy, że mamy go zabrać natychmiast do więzienia, że nic nie zrobiliśmy. Tłumaczę Pani Y, że prawo za takie praktyki nie karze ani egzekucją na miejscu ani aresztem na pstryknięcie palcami, że musi się odbyć rozprawa i tak dalej...

Widzę, że i tu będzie ciężki temat, więc pytam „a może Państwo przeniesiecie budę wraz z pieskiem na tył posesji i nie będzie przeszkadzał sąsiadowi i nie będzie on miał pretekstu do wszczynania awantury”. Na to Pani Y jeszcze głośniej zaczęła krzyczeć, że jak chce zabić jej psa, to ona chce wyroku z sądu i ona sama go uśpi. Poza tym on do domu sprasza sobie dziwne towarzystwo i tam jest orgia i biorą narkotyki, a ona sobie nie życzy, by jej dziecko to widziało.

Zwróciłem Pani uwagę, że to, co ten Pan robi w swoim domu, to nie jej sprawa i nie można mu zakazać sprowadzania gości. Dalej krzyczała, że jestem policjantem, a nie potrafię z nią rozmawiać, i że jestem po stronie tego bandyty po drugiej stronie płotu...

Hmmm, poddaję się, wsiadam do radiowozu i jadę pisać ten wniosek.

Nie wiem, kto tu jest bardziej piekielny...

policja

Skomentuj (17) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 165 (209)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…