Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#79443

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Ostatnio odwiedzałam koleżankę w innym kraju i jechałam do niej busem.

Niby nic wielkiego, ale z uwagi na to, że jestem przyrośnięta do mojego autka i mam dość traumatyczne przeżycia z mojej ostatniej podróży autobusem, trochę się denerwowałam, bo droga długa, a nie ma mowy, żebym skorzystała tam z toalety.

Dlaczego? Już opowiadam.

UWAGA: będzie trochę obrzydliwie!

W liceum udało nam się pokombinować i wykorzystać dni wycieczki podczas długiego weekendu majowego. Tak więc z 2 czy 3 przydziałowych dni wycieczki zrobiła się 9-dniowa wyprawa do Grecji.

O samej wycieczce nie mogę powiedzieć złego słowa, bardzo nam się podobała, głównie dlatego, że wychowawczynie miały nas głęboko w nosie i robiliśmy, co chcieliśmy przez większość czasu.

Jeździliśmy też na wycieczki w samej Grecji - Meteory, Ateny - standard.

Autobus był całkiem fajny, nowy, ale dochodzimy do piekielności. Toaleta chemiczna. Przez całe 9 dni nie została opróżniona. Smród powalający, zwłaszcza że lato było w tamtym roku całkiem ciepłe i zaczęło już konkretnie przygrzewać właśnie w maju.

Cuchnęło tak, że nie dało się wytrzymać, przy każdym zakręcie uderzała nowa fala, po której zbierało na wymioty.

Chodziliśmy oczywiście prosić, by coś z tym zrobić, ale nie. Bo się nie da, bo oni nie umieją, bo to tylko w bazie w Polsce można. Nauczycielki też nie pomagały, daliśmy sobie spokój, gdy jedna wydarła się na nas, żebyśmy nie wydziwiali, bo nic nie śmierdzi i ona nie czuje. Tak, bo siedziała z przodu, pod nawiewem.

Powrotną drogę spędziłam więc na podłodze na samym końcu autobusu z chustą na twarzy. Miodzio.

A toaletę opróżnili przed samą granicą z Polską, gdy zostało parę godzin jazdy. Najwidoczniej aromaty doleciały do kochanej pani profesor.

morze ekskrementów

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 157 (189)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…