Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#79688

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Jako nastolatka i tzw. "młoda dorosła" mieszkałam w bloku. Ogólnie sąsiedztwo spokojne i do ludzi nie można się zbytnio przyczepić. Drobne zgrzyty od czasu do czasu, ale nie było sytuacji, której nie dałoby się zażegnać zwykłą, cywilizowaną rozmową.
Jedna sąsiadka chyba postanowiła zakończyć tę niepisaną umowę pomiędzy mieszkańcami. Pani ta jest kobietą wyposażoną w niespotykany wcześniej w mym życiu tupet... albo w jakąś chorobę.
Przed Wami kilka jej próśb z ostatnich kilku lat. Wybrałam tylko te najbardziej bezczelne lub absurdalne, a to i tak nie wszystko. Będzie bardzo, bardzo długo. Przepraszam za to.

Poniżej krótka legenda kto jest kim:
P - Pani, której nawet imienia nie znam do dziś.
D - ktoś z domowników lub najbliższych gości domowników (któreś z rodziców, babcia, ciocia, chłopak, wujek, itd.)
M - Marta, moja młodsza siostra
J - to ja :)
Y - Mój świeży małż

Sytuacja numer 1
Wracam do domu po zajęciach (jakoś ostatni dzień przed przerwą świąteczną), Marta skończyła szybciej zajęcia w szkole, więc to ona stanęła twarzą w twarz z sąsiadką.
[M] Nehelenia, nie wiesz co się stało.
[J] No nie wiem, coś w szkole?
[M] Nie. Była tu ta baba, no ta z dołu, wiesz która. Prosiła, bym powiedziała tacie, żeby ją zawiózł w miasto.
[J] Ale coś się stało? Ma małe dziecko, może potrzebuje pilnie do lekarza?
[M] Lekarza to ona potrzebuje, ale psychiatry. Chciała do galerii jechać, a zapomniała sobie biletu miesięcznego naładować i myślała, że tata ją zawiezie na zakupy i później jej te zakupy przywiezie, no bo święta idą.
*FACEPALM*

Sytuacja numer 2

[P] Dzień dobry, wie pani, że będę miała gości?
[J] Gratuluję.
[P] No właśnie. Mój brat z żoną i trójką dzieci przyjeżdżają do nas.
[J] Wspaniale.
[P] Tak... i wie pani co? Bo ja mam za małe mieszkanie i powiedziałam bratu, że państwo ich przenocują z dziećmi kilka dni. To co? Zgodzi się pani, prawda? Uznałam, że wypada zapytać.
[J] Kobieto... chyba ci odbiło.
[P] Ale... to znaczy nie? Ale ja już powiedziałam bratu, że mogą. Macie państwo takie duże mieszkanie i przecież pokoje są na pewno wolne.
[J] To nie hotel. Zjaw się tu z nimi, to z miejsca zadzwonię po policję.
[P] Wie pani co? Pani nie ma serca! Zapytam twoich rodziców jak wrócą! Na pewno się zgodzą!
Nie zgodzili.

Sytuacja Numer 3

Jakoś październik lub listopad.
[P] Dzień dobry. Somsiadko (dosłownie!), jest sprawa, bo ja muszę pilnie wyjść...
[J] To... do widzenia? Ja także wychodzę na uczelnię.
[P] A to nikogo nie będzie? Bo ja chciałam zapytać, czy nie można by mi nagrać odcinka serialu. Bo ja u siebie nie umiem, a męża nie ma. Ja sobie później przyjdę i spokojnie obejrzę u państwa(!!!).
Zaczęłam się śmiać i zamknęłam drzwi pani przed nosem.

Sytuacja numer 4

Okres sesji zimowej. Siedzę w domu i do tejże wkuwam. Dzwonek do drzwi.
[P] Dzień dobry. Wie pani co? Bo jest taka sprawa... Ostatnio słyszałam, jak rozmawiała pani z narzeczonym o sprawach prawnych.
[J] Ee... no tak.
[P] A on to prawnikiem jest?
[J] Aplikantem... a o co chodzi?
[P] Bo ja pożyczyłam 90 zł siostrze miesiąc temu. I ta kur... kurtyzana nie chce mi oddać i chciałam ją pozwać.
[J] No to Y pani nie pomoże. Do widzenia.

Sytuacja numer 5

Wietrzny dzień.
[D] Dzień dobry. Coś się stało?
[P] Nie, ja chciałam tylko zapytać o ten wiatraczek, co u was w doniczce jest na balkonie. Bo mojemu dziecku się spodobał.
[D] A to proszę poczekać. Zawołam Nehelenię, będzie wiedzieć gdzie go kupiła.
(Wkraczam ja poproszona pod drzwi, sytuacja zostaje nakreślona)
[J] Wiatrak kupiłam za 4 zł w...
[D] Ale ja nie pytam gdzie kupiłaś. Tylko chcę, byś mi go dała. Moje dziecko chce, podoba mu się.
[J] Mnie też. Żegnam.

Sytuacja numer 6

[P] Bo ja bym chciała rozwiesić u was pranie na balkonie.
[D] Zgubiła pani klucz do suszarni?
[P] Nie, po prostu suszarnia jest na samym dole, w piwnicy, a mi się nie chce iść na sam dół.

Sytuacja numer 7

Ostatnia już. Z dzisiaj, sprzed godziny 18. Siedzę w salonie u rodziców w mieszkaniu, przedpokój tuż obok salonu, więc słyszę kłótnię z korytarza. I głos taki podobny jak mojego Y.
Wychodzę zobaczyć co się dzieje.
[Y] Właź do środka! Szybko! - krzyczy do mnie Y i dosłownie wskakuje do mieszkania, wpychając mnie do środka i zamyka nas na oba zamki.
[J] Co tam się do cholery stało?!

Y wysapując prosi o dwie sekundy oddechu i przystępuje do opowieści: Spotkałem ją w sklepie i zaczęła rozmowę. Nie chciałem być palantem, to uprzejmie zapytałem o jej zdrowie i dzieciaki. Taka pogaduszka. I ona lezie ze mną i rozmawia, a ja już jej tylko przytakuję. Wchodzimy do bramy, ona idzie do siebie, ja się żegnam i idę na górę, a ta mnie łapie za ramię i bym poczekał, wszedł na kawkę, bo akurat jej męża nie ma i mnie próbuje do domu ciągnąć, bo widzi jak na nią patrzę. No kur... ona nienormalna jakaś jest. Zaczyna mnie nagle szarpać, domagać się bym wszedł, bo ona też to czuje. Zacząłem ją opieprzać i wyrwałem się, a ona po tych schodach za mną. No i wtedy ty wyszłaś. Wiesz co? Chyba zostaniemy tu dzisiaj na noc. Do członka, stąd dzisiaj nie wyjdziemy.

Zgodziłam się i nie minęło pół godziny, jak ktoś wali do drzwi pięścią. Otwieram i widzę męża rzeczonej sąsiadki, czerwony na twarzy, piana się niemal z ust toczy. No i ryknął: TYYYYYYY!!! Ty kur... trzymaj tego swojego jeb... pomiota z daleka od mojej żony, bo mu kur... nogi z d... powyrywam. Niech on wypier... od niej, bo go pozwę, będzie mi żonę smarkacz molestował. Ty wyłaź, ty kur... jeb..., stań ze mną jak mężczyzna! Do cudzych żon się dobierasz, jak twoja dupa tuż obok?! Powiedz mu, że jak ją jeszcze raz ruszy, to mu tak zaj..., że się nie pozbiera!
No i poszedł.

A jak wrócą moi rodzice, to chyba muszę zacząć im szukać innego mieszkania. Nie chcę, by mieszkali dłużej w takim towarzystwie.

Mieszkanie w bloku

Skomentuj (33) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 139 (231)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…